Strony

piątek, 21 grudnia 2012

Tigana - Guy Gavriel Kay



Wydawnictwo: MAG  
Data wydania: 2006
Liczba stron: 624 

Format: 135 x 205 mm 
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7480-029-7





„Tigana” to powieść, która trafiła w moje ręce całkiem przypadkiem. Wypożyczyła ją dla mnie z biblioteki szkolnej moja siostra, zachęcona pozytywną opinią pani bibliotekarki. Nie ukrywam, że zanim sięgnęłam po „Tiganę” nie znałam nazwiska jej autora. Z notki zamieszczonej na okładce książki dowiedziałam się, że Guy Gavriel Kay pomagał Christopherowi Tolkienowi przygotować do druku Silmarillion J. R. R. Tolkiena. Zachęcona tym krótkim stwierdzeniem, pełna entuzjazmu rozpoczęłam pierwszą przeprawę przez „Tiganę”. Niestety nieudaną… Książka po kilku stronach okazała się strasznie zawiła. Nie wiedziałam kto jest kim, kto jest z kim i skąd pochodzi. Konieczne okazało się wracanie do kilku stron wcześniej i czytanie drugi raz zagmatwanych historii. Przebrnęłam jednak z wielkim trudem przez 150 stron… i poddałam się. 

Do książki wróciłam po kilki miesiącach. Postanowiłam dać „Tiganie” drugą szansę i nie zawiodłam się. Powieść Kay’a zdecydowanie wymaga od czytelnika wielkiego skupienia. Niemożliwym jest odłożenie książki na później czy czytanie równolegle innej książki, a już w ogóle książka nie nadaje się do czytania w tramwaju lub pociągu. Koniecznym zatem stało się rozpoczęcie czytania książki od nowa. 

Tytułowa „Tigana” to historyczna kraina, o której nazwie za sprawą przekleństwa tyrana- Brandina, zapomnieli mieszkańcy Półwyspu Dłoni, podzielonego między dwa mocarstwa. Przekleństwo zostało jednak tak sformułowane, że nazwę swojego kraju pamiętają rozsiani po całym półwyspie obywatele upadłej „Tigany”. To oni stoją na straży kultury i obyczajów, a swoją odwagę kierują przeciw zaborcom, aby móc żyć w wolnej i niepodległej ojczyźnie.


Czytając książkę nie można nie zauważyć podobieństwa losów naszej Ojczyzny nękanej zaborami sąsiadujących potęg. Na myśl przychodzą procesy rusyfikacji i germanizacji, mające u swych podstaw pozbawienie nękanej ludności ojczystego języka, kultury, sztuki i obyczajów.

Książkę polecam osobom delektującym się każdą przeczytaną stroną. Według mnie nie przypadnie ona do gustu osobom lubiącym sensację i szybkie zwroty akcji. Ja ze swojej strony mogę już teraz zapewnić, że z przyjemnością sięgnę po inne utwory Kay’a, który wypracował sobie swój oryginalny styl i nie potrzebuje powoływać się na pracę z Christopherem Tolkienem. Już sobie nawet upatrzyłam "Lwy Al-Rassanu" i "Pieśń dla Arbonne" w super cenie. 


Moja ocena
8/10 

1 komentarz:

  1. Trudna lektura, też nie znam autorki, ale może kiedyś się skuszę ):

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze:)
Zapraszam do dyskusji:)