Tytuł oryginału: Tulip Fever
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2008
Liczba stron: 245
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7510-314-4
Sophia jest piękną i młodą
kobietą, mieszkająca w jednej z wykwintnie urządzonych kamienic w centrum
Amsterdamu. Jej mężem jest Cornelis
Sandvoort, człowiek zaliczany do grona prominentnych obywateli miasta, miłośnik
sztuki i filantrop, posunięty w latach mężczyzna, który nie szczędzi pieniędzy
na wytworne stroje zarówno dla swojej urokliwej małżonki jak i dla siebie. Ich
małżeństwo jest efektem wyrachowania. Dla pochodzącej z ubogiej rodziny Sophii
małżeństwo z dobrze sytuowanym Cornelisem jest furtką do lepszego życia. Dla
mężczyzny związek z piękną i kilkanaście lat młodszą Sophią jest zaspokojeniem
jego męskich ambicji, a także nadzieją na potomstwo, którego bardzo pragnie. W
głębi serca mężczyzna kocha poślubioną kobietę, choć nie potrafi jej tego
okazać w należyty sposób. Czy ona kocha jego? Niekoniecznie.
Pewnego dnia Cornelis, w
przypływie swojej próżności, podejmuje decyzję o uwiecznieniu ich wizerunków na
modnym w ówczesnych czasach portrecie. Przybyły do domu malarz, Jan van Loos w
trakcie kolejnych sesji zaczyna zwracać zbyt dużą uwagę na panią domu, która
wydaje się być równie zainteresowana jego osobą. Nagły przypływ pasji i
namiętności w życiu Sophii jest tym, czego brakowało jej do tej pory w
małżeńskiej sypialni. Jednak zwykła zdrada zaczyna przybierać niebezpieczny rozmiar,
kiedy Sophie wraz z ciężarną służącą Marią obmyślają skrupulatnie zaplanowaną
intrygę, która ma na celu wyzwolenie Sophie z pełnego przepychu i sztywnych
reguł domu. Czy wytrwają w swoich postanowieniach? Czy będą potrafiły bez skrupułów
oszukiwać swoich najbliższych?
Tymczasem w XVII-wiecznym
Amsterdamie rozpoczyna się tulipanowa mania, przybierająca rozmiary epidemii. Ceny
cebulek tych pięknych kwiatów z dnia na dzień rosną w zastraszającym tempie.
Jedni zbijają na nich fortuny, inni stają się bankrutami z wierzycielami na
karku. To właśnie cebulki tulipanów mają przynieść Sophii upragnione szczęście
u boku Jana.
W Tulipanowej gorączce losy głównej bohaterki przeplatają się i
ściśle wiążą z osobą jej służącej, Marii. Zaangażowanie się obu kobiet w
małżeńską intrygę nie pozwala im funkcjonować odrębnie. Każda z nich oczekuje
korzyści z zawartej umowy i potrzebuje tej drugiej do wypełnienia zaplanowanych
czynów. Wprowadzenie przez autorkę kilkutorowej narracji pozwala czytelnikom
poznać motywy ich działa oraz daje wgląd w towarzyszące im uczucia i rozterki.
Na uwagę zasługuje bardzo dobrze
zarysowane tło historyczne powieści, a także zakończone sukcesem odmalowanie
realiów XVII- wiecznego Amsterdamu. Trawiące Holendrów zjawisko tulipomani,
przypadające głównie na lata 1636-1637, zostało przedstawione w niezwykle
wiarygodny sposób. Autorka uchwyciła towarzyszące mu szaleństwo, które
ogarniało kolejnych żądnych pieniędzy ludzi, a także złowrogą atmosferę tego
okresu. Opisy ciemnych zaułków, podejrzanych typów i wszechobecnych kanałów,
skrywających w swych wodach nikomu nieznane tajemnice potrafiły pobudzić moją fantazję.
W powieści tej, porównywanej do Dziewczyny
z perłą, nie mogło zabraknąć również nawiązań do dzieł mistrzów
niderlandzkiego malarstwa.
Deborah Moggach stworzyła dość
interesującą historię, w której na pierwszy plan wysuwa się wspomniany podstęp.
Choć z niecierpliwością oczekiwałam finału tej historii, to momentami wydawała
mi się ona mało prawdopodobna i pozbawiona realizmu. Trudno uwierzyć w tak
zapatrzonego w kobietę męża, jakim był Cornelis, który mimo wielu poszlak nie
podejrzewał żony o zdradę i granie na jego uczuciach. W swojej powieści autorka
udowadnia starą prawdę, że szczęścia nie należy budować na krzywdzie innych, w
oparciu o kolejne kłamstwa i oszustwa, z których z biegiem czasu coraz trudniej
się wycofać.
Moja ocena
6/10
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
52 książki 2014
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (1,6 cm)
Z literą w tle (M)
Z półki 2014
Siedemnastowieczny Amsterdam - z chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę, tym bardziej, że książka czeka od jakiegoś czasu na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji sięgnąć po książkę, której akcja toczyłaby się w Holandii, a tym bardziej w jej stolicy w czasie trwania siedemnastego wieku. Chętnie bym to zmieniła mimo Twojej dosyć niskiej oceny - odczuwam sentyment do tego kraju, kojarzy mi się zawsze z ogromnymi połaciami ziemi porośniętymi tulipanami i monumentalnymi wiatrakami. :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa powieści z historią w tle mam bardziej ochotę gdy jest zimniej, więc poczekam na ochłodzenie ;)
OdpowiedzUsuńJak gdzieś znajdę, to kto wie :)
OdpowiedzUsuńTemat bardzo ciekawy - sama na studiach miałam zajęcia o tulipanowej gorączce, może nie w kontekście obyczajowym, ale bardziej w kontekście instrumentów finansowych :) Jednak z chęcią bym przeczytała tę książkę!
OdpowiedzUsuńCZuję się zachęcona :)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawie, ale jakoś bardzo zainteresowana nie jestem :)
OdpowiedzUsuńCzas, w którym została osadzona powieść wydaje się bardzo ciekawy, ale na tego rodzaju powieść nie mam ochoty. :)
OdpowiedzUsuńAmsterdam zawsze będzie dla mnie zachęcający, ale z drugiej strony nie lubię kiedy historia traci na realizmie. ciężki orzech do zgryzienia.
OdpowiedzUsuńPomim pewnych mankamentów, chciałabym przenieść się do tego Amsterdamu.
OdpowiedzUsuńChyba nie zdecyduję się.
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty więc raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńO, Holandia! Cudowne tło, szkoda, że potencjał nie został wykorzystany - pozbawiona realizmu książka traci na wartości.
OdpowiedzUsuńAmsterdam przyciągnął moją uwagę, chętnie bym zajrzała.
OdpowiedzUsuń