Tytuł oryginału: The Orchardist
Wydawnictwo: Black Publishing
Data wydania: kwiecień 2014
Liczba stron: 488
Format: 125 x 205 mm
Oprawa: miękka
ISBN: 9788375367638
Sięgając po debiutancką powieść
Amandy Coplin spodziewałam się lekkiej i przyjemnej lektury, idealnie pasującej
do panującej na zewnątrz aury. Mój apetyt podsycała też niezwykle klimatyczna i
ciepła okładka, przywodząca na myśl przyjemne skojarzenia z okresu dzieciństwa,
które spędziłam na wsi. Nie dajcie się zwieść. Ta książka daleka jest od
sielanki. To słodko-gorzka opowieść o przewrotności ludzkiego losu, o jego przeciwnościach,
troskach i głębokim smutku.
William Talmadge jest typem
samotnika. Mieszka w oddalonym od zabudowań domu, pośród sadu, będącego jego jedynym
żywicielem. Rytm życia mężczyzny wyznaczają następujące po sobie pory roku i
związane z nimi prace w ogrodzie, a także cyklicznie pojawiający się na jego
ziemi handlarze końmi. Talmadge stracił ojca będąc jeszcze dzieckiem, a niedługo
po tym wydarzeniu zmarła także jego matka. Jedyną osobą, która pozostała w jego
życiu była siostra, która pomogła mężczyźnie założyć owocowy sad, jednak i ona
zniknęła pewnego dnia bez śladu. Odeszła znużona dotychczasowym życiem, została
porwana, a może zamordowana? Na te pytania Talmadge nie potrafi odpowiedzieć.
Gdy wszystko wskazuje na to, że reszta
jego życia upłynie na pracy w sadzie i okazjonalnych spotkaniach z koniarzami
oraz jedyną przyjaciółką, Caroline Middey, zdarza się coś niespodziewanego. W
okolicy pojawiają się dwie brudne, zaniedbane, wygłodzone dziewczynki, których nieufność
wobec obcych wyraźnie wskazuje na przeżytą traumę. Dodatkowo obie noszą
wyraźnie zaokrąglone ciążowe brzuszki. Talmadge stopniowo oswaja zagubione
nastolatki, pozostawia na ganku talerze z jedzeniem i proponuje nocleg. Czy
jego starania okażą się skuteczne? Czy Della i Jane będą potrafiły zaufać
obcemu mężczyźnie i przyjąć bezinteresowną pomoc? Jak zachowają się w obliczu
stręczyciela, który wyrusza na poszukiwanie zaginionej własności…?
Po skończonej lekturze nachodzi mnie myśl, że naprawdę
warto dawać szansę debiutującym autorom. „Morelowy sad” jest bowiem debiutem
przemyślanym, skrupulatnie zaplanowanym. Każda z przedstawionych postaci i scen
odgrywa w tej historii swoją rolę. W powieści Amandy Coplin nie ma miejsca na
przypadkowość. Autorka posługuje się bogatym w metafory i pięknym językiem,
którego może jej pozazdrościć niejeden doświadczony pisarz. Obszerne opisy nie
męczą, a jedynie wiarygodnie oddają scenerię amerykańskiego Zachodu XIX wieku i
podkreślają nakład pracy, jaki został
włożony w stworzenie tej nudzącej zachwyt historii. Wykreowani prze Amerykankę
bohaterowie są osobami z krwi i kości, z wyraźnie zarysowanymi zaletami i
wadami, pełnymi emocji, które nie zawsze potrafią kontrolować. Zaskoczenie
budzi także sposób, w jaki autorka poprowadziła fabułę. Wierzcie mi, na mojej
skórze niejednokrotnie pojawiały się ciarki.
W swojej powieści Amanda Coplin
udowadnia, że aby stworzyć prawdziwą i kochającą się rodzinę nie potrzebne są
więzy krwi. Czasem wystarczy miłość, cierpliwość oraz wzajemne zaufanie i
zrozumienie, aby wytworzyć więź, która potrafi znieść wszystkie przeciwności
losu i być oparciem w potrzebie. To też niestety smutny obraz powracającego do
człowieka zła i demonów, które nie pozwalają o sobie zapomnieć i czyhającego w
zakamarkach ludzkiej duszy pragnienia zemsty. „Morelowy sad” to mądra i wzruszająca opowieść, która wyzwala w
czytelniku mnóstwo emocji, od bezsilności i współczucia, poprzez radość i
smutek, a na podziwie kończąc.
Moja ocena
7/10
________________________________________________________
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję
Oficynie Black Publishing
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
52 książki 2014
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (3,4cm)
Mam dwa tytuły należące do Kaszmirowej serii - Szepty lasu i Czas motyli. Po ich przeczytaniu mam zamiar sięgnąć po Morelowy sad, bo wiele osób uważa, iż jest to debiut wart uwagi.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Serię kaszmirową to zawiodłam się tylko na "Szeptach lasu". Pozostałe pozycje uważam za bardzo udane :)
UsuńCzytałam książkę i jestem pod wielkim wrażeniem pióra pani Coplin. Niesamowita powieść :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni :)
UsuńCieszę się, że ja tak wysoko oceniasz, ponieważ mam na nią chęć.
OdpowiedzUsuńJeśli masz tylko okazję po nią sięgnąć, nie wahaj się ani chwili. To naprawdę kawał dobrej literatury :)
UsuńMnie ta książka też zaskoczyła. Nie tego się spodziewałam. Na szczęście było to jak najbardziej pozytywne zaskoczenie. :)
OdpowiedzUsuńW moim przypadku również :)
UsuńMiałam okazję czytać tę książkę i spodobała mi się, czemu wyraz dałam w swojej recenzji. Przyjemnie spędziłam przy niej czas.
OdpowiedzUsuńCzas spędzony z tą książka również uważam za udany :)
UsuńMam ogromną chrapkę na tę książkę odkąd tylko zobaczyłam okładkę i usłyszałam o niej kilka pochlebnych słów. Nie wiedziałam tylko, że jest taka smutna, sama z chęcią sprawdzę i poczuję te opisane przez Ciebie ciarki :)
OdpowiedzUsuńWarto poświęcić jej odrobinę więcej czasu :)
UsuńMuszę ją przeczytać. Z każdą nową recenzją mam większą ochotę :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, pozytywna i dodatkowo pochlebne komentarze. Wszystko razem bardzo zachęciło mnie do sięgnięcia po tę powieść:)
OdpowiedzUsuńMam chyba wszystkie książki tej serii tylko brakuje mi czasu aby je poznać...
OdpowiedzUsuńPodobnie odebrałyśmy tę książkę :) A okładka faktycznie wyjątkowo niedobrana do treści.
OdpowiedzUsuńA ja trafiłam do Ciebie dziś poprzez Twoje zgłoszenie do jednego z wyzwań z książką Kołodziejczaka. Chciałam zaprosić do mojego urodzinowego konkursu na blogu - do wygrania 17 książek (również tego autora)- zapraszam http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2014/05/mao-kto-pamieta-ten-pierwszy-ale.html
OdpowiedzUsuńPomyślałam, że może się skusisz :)
Książka już jest na mojej liście. Widzę, że czytasz teraz Złodziejkę książek. Magiczna powieść, jestem ciekawa Twoich wrażeń. Pozdrawiam ciepło;)
OdpowiedzUsuńWygląda na to , że to najlepsza książka z tej serii. Chętnie do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuń