Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: październik 2013
Liczba stron: 328
Format: 205 x 135 mm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-64142-13-0
Dopiero kiedy człowiek zatruje ostatnią rzekę, zetnie ostatnie drzewo,
zabije ostatnią rybę, uświadomi sobie, że nie da się zjeść pieniędzy[1], głosi
hasło na transparencie trzymanym przez jednego z protestujących przeciwko
wydobywaniu złota w peruwiańskiej części Andów. W swojej najnowszej książce
Artur Domosławski powraca do Ameryki Łacińskiej i zabiera swoich czytelników do
miejsc, gdzie w bezmyślny sposób niszczona jest przyroda, gdzie nieustannie
toczą się batalie przeciwko dewastacji środowiska naturalnego, gdzie każdego
dnia wiele osób ryzykuje własnym życiem w
walce z wielkimi koncernami nastawionymi jedynie na zysk, gdzie
miejscowa ludność bezprawnie pozbawiana jest bogatej w surowce ziemi.
Śmierć w Amazonii reporter rozpoczyna od informacji o śmierci pewnego brazylijskiego małżeństwa. Może i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, José Cláudio i Maria, byli znanymi w okolicy ekologami, którzy wypowiedzieli wojnę ludziom przyczyniającym się do dewastacji amazońskich lasów tropikalnych. Ich śmierć nie jest przypadkowa. Takich jak oni jest w tym rejonie znacznie więcej. Ludzi, którzy nie potrafią bezczynnie przyglądać się nadmiernej eksploatacji dóbr, jakie daje nam przyroda. Ceną za przeciwstawianie się nielegalnym praktykom jest życie w lęku, nieustanne pogróżki, troska o bliskich, niejednokrotnie - jak w przypadku brazylijskiego małżeństwa i amerykańskiej zakonnicy Dorothy Stang - śmierć z rąk płatnych zabójców. Brazylijscy handlarze drewnem i hodowcy bydła, koncerny wydobywające złoto w Peru i ropę naftową w Ekwadorze - to im najbardziej zależy na uciszeniu miejscowej ludności.
Podziw budzi determinacja miejscowych społeczności, które pragną spokojnego życia z dala od międzynarodowych firm. Mieszkańcy dewastowanych okolic organizują spotkania, dyskutują, uczestniczą w manifestacjach, dopingują osobom, które reprezentują ich w szerszym kręgu. Dzięki takim książkom bohaterowie Ci nie pozostają bezimiennymi bojownikami. Wystarczy wpisać pojawiające się w książce nazwiska (Dorothy Stang, Marco Arana, Pablo Fajardo) do wyszukiwarki, aby poznać ich twarze i przekonać się, że ich działalność nie pozostaje anonimowa. Nie zniechęca ich walka z nierównym przeciwnikiem, jakim są korporacje, które na swoich usługach mają ludzi w rządzie, prawników, dziennikarzy i policję, które nie powstrzymają się przed zadaniem śmiertelnego ciosu.
Reportaż Artura Domosławskiego to
także przejmujący obraz zmian jakim ulega krajobraz Ameryki Południowej, zmian,
których nie da się już odwrócić. Podniebny
pejzaż (…) zapiera dech nie tylko
dlatego, że znajduje się na wysokości czterech tysięcy metrów nad poziomem
morza. Bezchmurne niebo ma tutaj niemal granatowy kolor, szczyty są
ciemnozielone, woda w bajkowo wyglądających lagunach krystalicznie czysta. Ma
się wrażenie, że prócz wyasfaltowanych dróg nie dotarły tu zdobycze
współczesnej inżynierii i techniki, a samo oddychanie tutejszym powietrzem
działa leczniczo. Ekologiczny raj. (…) Nagle
w tym dziewiczym krajobrazie wyrastają nienaturalne, gigantyczne kopce koloru
piasku.(…) Gdy do kopca podjedzie się
bliżej, widać, że u jego stóp rozpościera się - wzdłuż, wszerz, i w głąb -
ogromny lej. Jakby spadła tu bomba wielkiego kalibru albo meteoryt. Oto pejzaż
po wydobywaniu złota.[2]
Artur Domosławski zmusza do
refleksji. Zadaje pytanie, jakie znaczenie w niszczeniu przyrody ma przeciętny
obywatel współczesnego świata. Podaje nazwy konkretnych firm, które w pośredni
sposób korzystają z drewna pozyskanego w nielegalny sposób. I nie chodzi tutaj
tylko o marki ekskluzywnych mebli, ale również o firmy produkujące popularne w
naszych domach kosmetyki, sprzęt AGD, samochody i odzież.
Książkę polecam wszystkim osobom
interesującym się przemianami współczesnego świata, miłośnikom przyrody i
nieświadomym konsumentom. Lektura ta zmusi Was do refleksji nad kierunkiem
rozwoju cywilizacji i ceną, jaką ponoszą za to ludzie zamieszkujący te
niezwykle piękne i bogate przyrodniczo miejsca.
Moja ocena
7/10
_________________________________________________________
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Wielka Litera
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
52 książki 2014
Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę II
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,2 cm)
_________________________________________________________
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Wielka Litera
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
52 książki 2014
Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę II
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,2 cm)
[1] Artur Domosławski, "Śmierć w Amazonii. Nowe eldorado i jego ofiary", Wyd. Wielka Litera, 2013, s. 138.
[2] Tamże, s. 131.
Lubię czytać reportaże. Teraz jestem w trakcie "Gdy nie nadejdzie jutro" Pawła Skawińskiego. Twoja recenzja bardzo mnie zachęciła do tej pozycji. Z pewnością przeczytam...
OdpowiedzUsuńI ja coraz częściej sięgam po reportaże :)
UsuńNie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie można czytać wszystkiego :)
UsuńBardzo dobra książka! :)
OdpowiedzUsuńMam zamiar rozglądnąć się za innymi książkami tego autora :)
UsuńRównież cenię sobie reportaże, zatem chętnie zajrzę :)
OdpowiedzUsuńCałkiem lubię reportaże, a Twoja recenzja z pewnością zachęca do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńPozostaje mi jedynie jeszcze raz polecić :)
UsuńLubię reportaże, a ten wyjątkowo przykuł moją uwagę. Trzeba otwierać oczy ludziom na takie zjawiska...
OdpowiedzUsuńTeż jestem takiego zdania, a ten reportaż daje naprawdę sporo do myślenia :)
Usuń