Po zeszłorocznych Targach powiedziałam zdecydowane NIE takim imprezom. Tłumy ludzi nie pozwalały swobodnie się poruszać ani tym bardziej na chwilkę przystanąć i przyjrzeć się interesującym książkom. Przejście do wybranego stoiska było naprawdę wielkim wyzwaniem, a sprawę utrudniał dodatkowo brak świeżego powietrza i cała gama zmieszanych ludzkich zapachów. Wiadomo o co chodzi:) Wiem, wiem powinnam się cieszyć, że czytelnictwo w Polsce jeszcze istnieje, ale może powinno organizować się takie imprezy w nieco większych obiektach.
A więc przez cały rok żyłam z myślą, że Krakowskich Targów już więcej nie odwiedzę. Jednak po spotkaniu z czytającymi znajomymi w ubiegłą sobotę zaczęłam się troszkę wahać, ale wciąż nie byłam zdecydowana. Przez weekend na blogach zaczęły pojawiać się liczne fotorelacje z imprezy i chyba głównie te wpisy kazały mi dać Targom drugą szansę. W głębi duszy czułam, że po prostu muszę chociaż na chwilkę tam być. Ostateczną decyzję podjęliśmy przy niedzielnym śniadaniu:P
Jak było tym razem? Całkiem podobnie. Znów tłumy (chociaż mam wrażenie, że jednak troszkę mniejsze co zrzucam na poczet pięknej pogody - spacerowicze woleli wybrać Bulwary Wiślane i Krakowski Rynek), ciasnota i duchota. Ale mimo wszystko warto było, a ja mam spokojne sumienie:) Żałuję jedynie, że nie udało mi się wykukać żadnych znajomych twarzy blogerów i ostatecznie odpuścić zobaczenie gwiazdy wieczoru - Roberta Lewandowskiego:P Kto był ten wie, że kolejka przy stoisku była olbrzymia.
Rzutem na taśmę udało mi się zdobyć podpis Anny Ficner-Ogonowskiej na egzemplarzu "Alibi na szczęście".
A jako pierwszej udało mi się podejść do stolika Anny J. Szepielak i otrzymać dedykację na "Młynie nad Czarnym Potokiem".
Postanowiłam także sprawić sobie własny, nierecenzencki egzemplarz "Czasu żniw", bo mam wrażenie, że warto będzie posiadać całą serię. Niestety Wydawnictwo nie przewidziało żadnych zniżek dla recenzentów i zapłaciłam jak każdy inny klient. Otrzymałam za to torbę z logo Wydawnictwa, której niestety nie mogę zaprezentować, bo została zapełniona kupionymi przy okazji zniczami:P
Podsumowując. Cieszę się, że jednak zdecydowałam się na wyjazd do Krakowa i bardzo krótki udział w Targach Książki. Dołączyłam więc do 40 tys. osób, o których trąbią media.
A Wam jak się podobało?
Po opuszczeniu hali Targów udaliśmy się w stronę Krakowskiego Rynku, a tam odwiedziliśmy Skład Taniej Książki. To już chyba taka nasza tradycja jeśli chodzi o wyjazdy do Krakowa. Tam wyszukałam "Pieśń dla Arbonne" i "Adrian Mole lat 13 i 3/4. Sekretny dziennik".
A Wam jak się podobało?
---
Znalazłam się na zdjęciach zamieszczonych na blogu Anny J. Szepielak :P
strasznie zazdroszczę! zdobycze świetne! Ja mimo tych tłumów także chciałabym tam być;) Mam baaaardzo daleko, ale przyszły rok należy do mnie;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie;)
OdpowiedzUsuńW przyszłym roku, z tego co kojarzę, Targi mają odbyć się innej, nowej hali więc może atmosfera będzie nieco bardziej przyjazna dla odwiedzających:)
UsuńNawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że mnie nie było. Trudno, za rok na pewno przybędę.
OdpowiedzUsuńA ja bardzo się cieszę, że ostatecznie się zdecydowałam. Bardzo bym żałowała, gdyby ominęły mnie Targi, które odbywają się niemal rzut beretem ode mnie:)
UsuńPo tych wszystkich relacjach, strasznie żałuję ,że mnie nie było nawet te tłumy mnie jakoś nie przerażają, liczy się atmosfera, ale może w przyszłym roku się uda, chociaż do Krakowa mam kawałeczek ;D
OdpowiedzUsuńJeśli tylko nie przeszkadzają Ci tłumy to jestem pewna, że Targi Ci się spodobają:)
UsuńSuper, zazdroszczę autografów! Mam nadzieję, że za rok, pojawię się tam w końcu!
OdpowiedzUsuńTargi książki to naprawdę ciekawy sposób na spędzenie weekendowego popołudnia:)
UsuńI ja zazdroszczę (ale pozytywnie:P) pobytu na targach i autografów:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Nie podejrzewałabym Cię o niepozytywną zazdrość:P
UsuńAle Ci zazdroszczę! Gratuluję zdobyczy :D
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńZazdroszczę!! Mam nadzieję, że i mi uda się być kiedyś na Targach;)
OdpowiedzUsuńOby, Targi to ciekawe wydarzenie:)
UsuńGratuluję zdobyczy książkowych i autografów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję:)
UsuńMnie jakoś na takie Targi nie ciągnie...
OdpowiedzUsuńTłok i kiepska organizacja mogą rzeczywiście odstraszać, ale to naprawdę świetne uczucie być pośród tylu ludzi, którzy podobnie jak Ty uwielbiają czytać:) Od maluszków po starszych dziadeczków:)
UsuńDo Lewandowskiego nie dość, że tłum - to jeszcze ochronę miał liczną i sporych rozmiarów. Dostanie się bliżej, żeby zrobić mu zdjęcie to czysta ekwilibrystyka. :D
OdpowiedzUsuńNo tak w kilku przypadkach rzeczywiście przydałyby się jakieś cyrkowe sztuczki:P
UsuńTez zdobyłam na Targach nierecenzencki egzemplarz "Czasu Żniw", a moja motywacja jest dokładnie taka sama jak Twoja :) warto mieć całą serię, jeśli oczywiście poziom się utrzyma :)
OdpowiedzUsuńOj, mam tylko taką nadzieję... Tak bardzo mi się podobała pierwsza część, że nie chciałabym się rozczarować na kolejnej:) Samantha ma potencjał i specjalistów wokół siebie więc myślę, że powinno być ok:)
Usuńdla mnie Targi to coroczne święto i obecności na nich sobie nie odmówię. ciasnota jest i to straszna, jednak pociecha w tym, że nowa hala się buduje więc następnym razem powinien być lepszy dostęp do tlenu ;)
OdpowiedzUsuń