Tytuł oryginału: J. R. R. Tolkien. A Biography
Wydawnictwo: Mystery
Data wydania: listopad 2010
Liczba stron: 336
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7719-007-4
Miłością do twórczości Tolkiena
zaraził mnie młodszy brat, a było to dobrych kilkanaście lat temu, kiedy
dziewczęta w moim wieku czytały… hmm, no właśnie co? Sama nie wiem, bo trudno
było mi się wpasować w ówczesny gimnazjalny trend. Zaczęło się od Władcy Pierścieni, później przyszedł
czas na Silmarillion i Hobbita. W międzyczasie do pierwszej z wymienionych pozycji wracałam jeszcze dwa
razy. Nie mogłam więc przejść obojętnie wobec biografii człowieka, który na
długie godziny odrywał mnie od rzeczywistości, który milionom czytelników na
całym świecie zapewnił niezapomnianą podróż do Śródziemia.
Autorem niniejszej biografii jest
Humphrey Carpenter, mający na koncie także kilka innych biografii znanych osób oraz
utworów dla dzieci. Szczególne jednak miejsce w jego pisarstwie odgrywała osoba
J.R.R. Tolkiena. Wśród miłośników twórczości oksfordzkiego pisarza znany jest
jako redaktor zbioru jego listów, będącego kopalnią wiedzy na temat jego życia
i twórczości. Oto, jakie wrażenie zrobił na nim profesor podczas pierwszego ich
spotkania w 1967 roku: Jest nieco niższy,
niż się spodziewałem. W swych książkach przywiązuje dużą wagę do wzrostu, więc
z pewnym zaskoczeniem widzę, że sam nie jest nawet średnio wysoki - niewiele
poniżej przeciętnej, ale tyle, że daje się to zauważyć (…) Ma dziwny głos, głęboki, lecz nie
dźwięczny, typowo angielski, ale pobrzmiewa w nim jakaś nieokreślona nuta,
jakby jego właściciel pochodził z innej epoki lub cywilizacji (…) Ma nieco wymięte ubranie, które jednak
bardzo dobrze na nim leży, a mimo jego siedemdziesięciu sześciu lat kolorowa
kamizelka skrywa zaledwie cień zaokrąglenia w okolicy talii (…) Profesor jest w bezustannym ruchu, chodzi po
ciemnym pomieszczeniu z taką energią, jakby nie mógł usiedzieć na jednym
miejscu (…) Ciało być może spaceruje
po tym zagraconym podmiejskim pokoiku, ale dusza jest daleko stąd, błądząc po
równinach i górach Śródziemia[1].
Czy zastanawialiście się kiedyś, którego imienia na co dzień używał Tolkien? John? Ronald? A może Reul? Wyjaśniam, dla bliskich i znajomych był on Ronaldem. Na świat przyszedł w Południowej Afryce, dokąd w poszukiwaniu pracy udali się jego rodzice. Ojca stracił w wieku 4 lat, a matkę w wieku 12. O ile pierwszego z wydarzeń nie pamiętał, o tyle drugie było dla niego ogromnym przeżyciem, którego skutki odczuwał przez całe życie. Śmierć matki zrobiła z niego pesymistę[2], ale też głęboko wierzącego katolika. Oprócz tego matka odpowiadała za zaszczepienie w młodym Rolandzie miłości do języków. W różnym stopniu znał ich ponad 30(!), głównie wymarłych germańskich i celtyckich: m.in. łacinę, starożytną grekę, hebrajski, gocki, nordycki, staroislandzki, anglosaski, staroirlandzki, średniowieczny i współczesny walijski, niemiecki, niderlandzki, szwedzki, duński, norweski, hiszpański, francuski, lombardzki, włoski, fiński, esperanto, rosyjski, a także polski, który uważał za trudny język i nie potrafił się nim sprawnie posługiwać. W równym stopniu, co językami interesował się też legendami, głównie skandynawskimi. Swoją edukację, jak i pracę zawodową związał z pogłębianiem wiedzy na temat języków, przede wszystkim staroangielskiego. Przez wiele lat pełnił w tej dziedzinie funkcję profesora w Oksfordzie.
Czy zastanawialiście się kiedyś, którego imienia na co dzień używał Tolkien? John? Ronald? A może Reul? Wyjaśniam, dla bliskich i znajomych był on Ronaldem. Na świat przyszedł w Południowej Afryce, dokąd w poszukiwaniu pracy udali się jego rodzice. Ojca stracił w wieku 4 lat, a matkę w wieku 12. O ile pierwszego z wydarzeń nie pamiętał, o tyle drugie było dla niego ogromnym przeżyciem, którego skutki odczuwał przez całe życie. Śmierć matki zrobiła z niego pesymistę[2], ale też głęboko wierzącego katolika. Oprócz tego matka odpowiadała za zaszczepienie w młodym Rolandzie miłości do języków. W różnym stopniu znał ich ponad 30(!), głównie wymarłych germańskich i celtyckich: m.in. łacinę, starożytną grekę, hebrajski, gocki, nordycki, staroislandzki, anglosaski, staroirlandzki, średniowieczny i współczesny walijski, niemiecki, niderlandzki, szwedzki, duński, norweski, hiszpański, francuski, lombardzki, włoski, fiński, esperanto, rosyjski, a także polski, który uważał za trudny język i nie potrafił się nim sprawnie posługiwać. W równym stopniu, co językami interesował się też legendami, głównie skandynawskimi. Swoją edukację, jak i pracę zawodową związał z pogłębianiem wiedzy na temat języków, przede wszystkim staroangielskiego. Przez wiele lat pełnił w tej dziedzinie funkcję profesora w Oksfordzie.
Z biografii Carpentera wyłania
się osoba niezwykła, postać geniusza, obdarzonego niebywałą wyobraźnią, która
zaprowadziła go do stworzenia własnych języków i mitologii, człowieka
posiadającego rozległą wiedzę i biegłość w podejmowanej tematyce - myśli Tolkiena biegły tak szybko, mówił tak
aluzyjnie, zakładając równą wiedzę swego słuchacza, że nadążały za nim jedynie
osoby o porównywalnej erudycji[3], ale też skromnego katolika, który
wiódł życie podobne do większości angielskich rodzin z klasy średniej. Lubił
proste posiłki, schludne i nierzucające się w oczy ubrania, wielką miłością
darzył przyrodę, szczególnie drzewa. Ubolewał nad postępem cywilizacyjnym i
zmianami w krajobrazie, jedynie przez krótki okres czasu był posiadaczem
samochodu. Sposób ubierania się Tolkiena
także odzwierciedla niektóre z wyznawanych przez niego wartości, jego miłość do
wszystkiego, co umiarkowane, rozsądne, niekrzykliwe i angielskie. Poza tym
jednak jego ubranie nie zdradzało delikatnej i złożonej natury człowieka, który
je nosił[4].
Osiągnął wiele zarówno jako
pracownik naukowy, jak i pisarz. Nie
istniało dwóch J.R.R. Tolkienów - jeden uczony, a drugi pisarz. Był to jeden i
ten sam człowiek, którego dwa wcielenia były ze sobą zespolone do tego stopnia,
że nie można ich było rozróżnić, właściwie bowiem nie były to dwa wcielenia,
lecz dwa sposoby przejawiania się tego samego umysłu, tej samej wyobraźni.[5] Opublikował ponad 100 prac z dziedziny filologii i literatury dawnej, a także liczne utwory zarówno w obrębie prozy, jak i poezji.
W jego życiu wielką rolę
odgrywały rodzina oraz przyjaciele. Wraz z żoną Edith wychowali w duchu
katolickim czwórkę dzieci, trzech synów i córkę. Jeden z ich potomków został
księdzem. Jako ojciec Tolkien był
niezwykle kochający i wyrozumiały, nigdy nie wzbraniał się całować synów w
miejscach publicznych, nawet kiedy byli już dorosłymi ludźmi, i nie był
powściągliwy w okazywaniu miłości[6]. Głęboka więź łączyła go z
najmłodszym synem, Christopherem, który podzielał zainteresowania swojego ojca.
Kiedyś powiedział o nim, że wyrósł na denerwującą,
drażliwą, gderliwą, samodręczącą się, zuchwałą osobę. Jest w nim jednak coś niezwykle
ujmującego, przynajmniej dla mnie, ze względu na podobieństwo między nami[7].
To właśnie on podjął się redakcji tekstów Tolkiena, które zostały wydane
pośmiertnie.
Tolkien był osobą bardzo lubianą w społeczności uniwersyteckiej, zarówno przez studentów, jak i wykładowców. Pomimo pesymistycznej natury, był człowiekiem uśmiechniętym i otwartym, potrafił sobie zjednywać ludzi. Długoletnia przyjaźń łączyła go z C.S. Lewisem, z którym współtworzyli grupę zrzeszającą intelektualistów, zwaną Inklingami. Sam C.S. Lewis mówił o wyjątkowym wyczuciu zarówno języka poezji, jak i poezji języka[8] swojego przyjaciela. Tolkien znany był ze swojego perfekcjonizmu, który niejednokrotnie był dla niego zgubny. Wspomniany autor Opowieści z Narnii mówił o nim: Jego poziom samokrytycyzmu był wysoki i sama wzmianka o możliwości publikacji zwykle wystarczała, by rozpoczął poprawianie danego tekstu, w trakcie czego przychodziło mu do głowy tyle nowych pomysłów, że w miejsce ostatecznej wersji starej pracy, na którą liczyli jego przyjaciele, otrzymywali oni pierwszą wersję dzieła zupełnie nowego[9]. Tolkien zawdzięczał sporo swojemu przyjacielowi, o czym niejednokrotnie wspominał: Niespłacalny dług, jaki mam względem niego, nie dotyczy „wpływu” w potocznym rozumieniu, lecz samej zachęty. Przez długi czas był moją jedyną publicznością. To właśnie on podsunął mi myśl, że moje pisanie może być czymś więcej niż osobistym hobby[10].
Wydanie Hobbita stało się początkiem zmian, które spotęgowało oddanie do druku Władcy Pierścieni. Nagle stał się rozpoznawalny i rozchwytywany, czego za wszelką cenę chciał uniknąć. Sława go zdumiewała. Nie było to coś, czego kiedykolwiek się spodziewał lub uznawał za właściwe[11]. Na ostatnie lata życia wybrał ucieczkę do niewielkiej nadmorskiej miejscowości.
Tolkien był osobą bardzo lubianą w społeczności uniwersyteckiej, zarówno przez studentów, jak i wykładowców. Pomimo pesymistycznej natury, był człowiekiem uśmiechniętym i otwartym, potrafił sobie zjednywać ludzi. Długoletnia przyjaźń łączyła go z C.S. Lewisem, z którym współtworzyli grupę zrzeszającą intelektualistów, zwaną Inklingami. Sam C.S. Lewis mówił o wyjątkowym wyczuciu zarówno języka poezji, jak i poezji języka[8] swojego przyjaciela. Tolkien znany był ze swojego perfekcjonizmu, który niejednokrotnie był dla niego zgubny. Wspomniany autor Opowieści z Narnii mówił o nim: Jego poziom samokrytycyzmu był wysoki i sama wzmianka o możliwości publikacji zwykle wystarczała, by rozpoczął poprawianie danego tekstu, w trakcie czego przychodziło mu do głowy tyle nowych pomysłów, że w miejsce ostatecznej wersji starej pracy, na którą liczyli jego przyjaciele, otrzymywali oni pierwszą wersję dzieła zupełnie nowego[9]. Tolkien zawdzięczał sporo swojemu przyjacielowi, o czym niejednokrotnie wspominał: Niespłacalny dług, jaki mam względem niego, nie dotyczy „wpływu” w potocznym rozumieniu, lecz samej zachęty. Przez długi czas był moją jedyną publicznością. To właśnie on podsunął mi myśl, że moje pisanie może być czymś więcej niż osobistym hobby[10].
Wydanie Hobbita stało się początkiem zmian, które spotęgowało oddanie do druku Władcy Pierścieni. Nagle stał się rozpoznawalny i rozchwytywany, czego za wszelką cenę chciał uniknąć. Sława go zdumiewała. Nie było to coś, czego kiedykolwiek się spodziewał lub uznawał za właściwe[11]. Na ostatnie lata życia wybrał ucieczkę do niewielkiej nadmorskiej miejscowości.
Biografia Humphreya Carpentera to
rzetelne źródło informacji o oksfordzkim profesorze. Autor przeprowadził liczne
rozmowy z rodziną i osobami z otoczenia Tolkiena. Do jego dyspozycji były listy, notatki oraz rzeczy osobiste
pisarza. Na tej podstawie zaprezentował sylwetkę autora, który intryguje i
zadziwia wielu czytelników. Carpenter
krok po kroku prześledził życie Tolkiena, jego małe i duże sukcesy, filozofię i
sposób życia oraz tworzenia. Ilość faktów nie przytłacza, a lekki styl autora sprawia,
że książkę czyta się jak powieść. Wydanie uzupełnia drzewo genealogiczne
rodziny Tolkienów, chronologia wydarzeń życia pisarza, wykaz opublikowanych
dzieł, w tym tych wydanych w naszym kraju oraz wkładka zdjęciowa.
Na koniec, dla tych którzy dotrwali do końca, krótka rymowanka, którą Tolkien ułożył z myślą o podzielonych opiniach na temat jego książki:
Władca Pierścieni
to jedna z tych
rzeczy:
gdy lubisz, to lubisz;
gdy nie, to złorzeczysz.[12]
gdy nie, to złorzeczysz.[12]
Ciekawi mnie, do której grupy się
zaliczacie. Biografię polecam osobom, które pragną poznać bliżej osobę angielskiego
pisarza oraz pobudki, którymi kierował się podczas długoletniej pracy nad
swoimi dziełami.
Moja ocena
8/10
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
52 książki 2014
Prywatna lista książek na 2014 (1/5)
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (3,0 cm)
Z literą w tle (C/Ć)
Z półki 2014
[1] Humphrey Carpenter, "J.R.R. Tolkien. Wizjoner i marzyciel", wyd. Mystery, 2010, s. 11-15.
[2] Tamże, s. 43.
[3] Tamże, s. 150.
[4] Tamże, s. 147.
[5] Tamże, s. 155-156.
[6] Tamże, s. 188.
[7] Tamże, s. 201.
[8] Tamże, s. 158.
[9] Tamże, s. 164.
[10] Tamże, s. 176.
[11] Tamże, s. 274.
[12] Tamże, s. 262.
Nigdy nie czytałam nic o Tolkienie jako o autorze i zdziwiłaś mnie, że był on również pracownikiem naukowym, widać że dla osób zachwyconych jego powieściami, jest to lektura obowiązkowa :)
OdpowiedzUsuńO tak i myślę, że spora grupa miłośników ma już tę pozycję za sobą :)
UsuńChoć za twórczością autora nie przepadam, chętnie zapoznam się w jego biografią
OdpowiedzUsuńMoże lektura biografii przekona Cię do jego pozycji książkowych, kto wie? :)
UsuńO, niezbyt często czytam biografie, ale bardzo interesująca pozycja. I naprawdę wygląda rzetelnie.
OdpowiedzUsuńBędę polecać wszystkim, którzy pragną dowiedzieć się czegoś więcej o autorze :)
UsuńMam starsze wydanie tej biografii. Czytałam z przyjemnością, wiele się z niej o Tolkienie dowiedziałam.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją opinią, czyta się ją rewelacyjnie i dodatkowo stanowi rzetelne opracowanie na temat autora :)
UsuńCzytałem biografię "Tolkien - człowiek i Twórca". Nie zachwyciła mnie..Niemniej jednak szukam nadal dobrej biografii pisarza i chętnie zaglądnę do tej pozycji.
OdpowiedzUsuńZe swojej strony tę pozycję jak najbardziej mogę polecić :)
UsuńOj, Tolkien to nie moja bajka, choć "Hobbit" skradł mi serce (ale tylko on). Nie wezmę się więc za jego biografię, bo te czytuję rzadko i głównie osób, które naprawdę mnie interesują.
OdpowiedzUsuńRozumiem, każdy z nas ma swoje ulubione gatunki, w których czuje się najlepiej :)
UsuńJa najpierw muszę ogarnąć całą twórczość tego pisarza, a dopiero potem wezmę się za jego biografię.
OdpowiedzUsuńCałą? Sama znam jedynie kilka pozycji :)
UsuńNie za bardzo sięgam po biografie, ale jestem w posiadaniu "Listów" Tolkiena. Myślę, że wyciągnę z tej lektury równie interesujące informacje, jak te, opisane tu przez Ciebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
PS Nie miałam pojęcia, że Tolkien pochodził z...Afryki! :O
"Listy" też mam i planuję ich lekturę już na przyszły rok :) To jedna z wielu ciekawostek na temat autora, ale rzeczywiście ten fakt jest raczej słabo znany :)
UsuńWow! Z chęcią zapoznam się z tą pozycją - świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz zachęcam, dziękuję ;)
Usuńświetna recenzja :) lubię biografie także na tę książkę nie trzeba mnie długo namawiać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że planujesz sięgnąć po tę pozycję :) Naprawdę warto :)
UsuńWstyd mi sie przyznac, ze nie znam ani jednej pozycji Tolkiena, chciaż mój brat ma wiele ksiazek jego autorstwa. Muszę to jak najszybciej nadrobić, a jeżeli jego ksiażki mi sie spodobają, to i biografię chetnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że spotkanie z twórczością autora zaliczysz do udanych :)
UsuńOj, chyba bym się nie skusiła na taką biografię :) Publikacja zapewne jest świetna, ale nie jestem jakąś wielką fanką Tolkiena, znam tylko opowieść o Hobbicie (oczywiście mówię o książkach). Polecę mojemu narzeczonemu, jemu pewnie bardziej się spodoba :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńNie spotkałam się wcześniej z tą pozycją...
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz mieć okazję i cenisz Tolkiena, to jak najbardziej polecam :)
UsuńJestem tolkienomaniakiem i to jest ciężka choroba. Przeczytałam wszystkie biografie jakie znalazłam, więc muszę zabrać się i za tą. W sumie prawda - Władca Pierścieni to powieść, którą można kochać, albo nienawidzić. Ja kocham! To arcydzieło :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Również należę do grupy osób zachwycających się "Władcą Pierścieni" :)
UsuńTolkiena kocham miłością wielką i wierną, wiec książkę obowiązkowo muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńW takim razie już teraz zacznij rozglądać się za tą pozycją :)
UsuńNie przepadam za Tolkienem, za to uwielbiam biografie. Kto wie, może i na tę się skuszę. ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy i Tobie by się spodobała :)
Usuńuwielbiam tego gościa i z chęcią przeczytam tę lekturę! oczywiście razem z mężem, który jest jego superfanem;P
OdpowiedzUsuńOj, to koniecznie musicie ją mieć u siebie i podczytywać :)
UsuńLubię czytać biografie i już od dawna chciałam zapoznać się z życiorysem Tolkiena, więc na pewno sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńW takim razie, będę wypatrywać Twojej recenzji :)
Usuń