Tytuł oryginału: A Gift From Brittany
Wydawnictwo: Black Publishing
Data wydania: czerwiec 2014
Liczba stron: 240
Format: 125 x 205 mm
Oprawa: miękka
ISBN: 9788375367966
Dar z Bretanii ma jedną z
najpiękniejszych okładek, jaką widziałam. Znacie już moją słabość do kierowania
się wyborem książki właśnie na podstawie jej okładki. I tym razem nie mogłam
się oprzeć.
Midge urodziła się i wychowała w
Chicago, jednak duszą i ciałem pragnie opuścić rodzinne miasto i zamieszkać w
odległym o tysiące kilometrów Paryżu, aby tam w pełni poświęcić się malarstwu.
Dziewczyna pilnie uczy się francuskiego, uczęszcza na zajęcia w szkole
artystycznej i odkłada zaoszczędzone pieniądze. W latach 60. XX wieku Midge opuszcza rodzinny
kraj i stawia pierwsze kroki w Paryżu. Młoda Amerykanka stopniowo poznaje
francuską kulturę i zwyczaje oraz zaznajamia się z przedstawicielami bohemy
artystycznej Paryża. W niedługim czasie na jednej z wystaw poznaje uroczego i
niezwykle romantycznego Francuza, Yves’a. Wszystkie znaki na ziemi i niebie
każą dziewczynie sądzić, że oto znalazła mężczyznę swojego życia. Po kilku
miesiącach znajomości, Midge wychodzi za Yves’a i zostaje mamą Danielle.
Kobieta odczuwa niewyobrażalne szczęście - spełniły się jej wszystkie marzenia.
Mieszka i tworzy u boku francuskiego malarza w posiadającym swój niepowtarzalny
klimat Paryżu.
Po kilku latach wspólnego życia,
małżonkowie rozpoczynają poszukiwania domu w spokojnej okolicy, który zapewni
im odpoczynek od życia w kilkumilionowej aglomeracji i przyniesie natchnienie w
dalszej artystycznej pracy. Ich oczy kierują się stronę klimatycznej Bretanii. Zakup,
którego bez porozumienia z Midge dokonuje Yves, daleki jest od wyobrażeń
kobiety. Oto jej oczom ukazuje się
siedem rozpadających się budynków, z których żaden nie posiada dostępu do
bieżącej wody. O łazience i innych wygodach można oczywiście zapomnieć. Jak w
tych warunkach poradzi sobie Midge, mieszczanka z krwi i kości? Nie jest to
niestety jedyny problem, z jakim przyjdzie się zmierzyć kobiecie. Okazuje się
bowiem, że nawet ogromne gospodarstwo jest za małe, by mogły w nim tworzyć dwie
artystyczne dusze.
Dar z Bretanii zawiera
autentyczne wspomnienia autorki z pobytu na francuskiej prowincji. Z kolejnymi
stronami śledzimy jej zmagania z pojawiającymi się na każdym kroku
przeciwnościami. Życie na wsi różni się bowiem znacznie od tego, do którego
była przyzwyczajona do tej pory. W niekończących się remontach i okiełznaniu
wymykającego się spod kontroli ogrodu Midge może liczyć na pomoc Jeanne,
mieszkającej nieopodal staruszki. Miejscową kobietę cechuje silny charakter
oraz życiowa mądrość i zaradność, a także charakterystyczne poczucie humoru. Życie
w La Salle jest dla niej wszystkim - nigdy nawet nie myślała o opuszczeniu
rodzinnej miejscowości. Jeanne cieszy się z małych rzeczy, nie oczekuje od
życia niczego więcej poza tym, co ma. Pomimo ogromnej przepaści dzielącej obie
kobiety, wywiązuje się pomiędzy nimi nić porozumienia, przekształcająca się z
czasem w głęboką przyjaźń.
Po przeczytaniu kilku rozdziałów
sądziłam, że Dar z Bretanii będzie osadzonym w pięknej scenerii romansem,
jednak moje przypuszczenia zostały szybko rozwiane. Swojej relacji z Yves’em
autorka poświęca sporo miejsca, ale nie jest ona głównym tematem jej wspomnień.
Na pierwszy plan wysuwa się bowiem przyjaźń z Jeanne, która na zawsze odmieniła
jej życie. To właśnie postać tej obdarzonej pogodą ducha staruszki była dla
autorki natchnieniem do napisania książki. Marjorie Price pisze także o
dotkliwej stracie i o oswajaniu samotności, ale też o przezwyciężaniu własnych
słabości, o uczeniu się życia z dala od dobrodziejstw cywilizacji. Przedstawia
obraz francuskiej wsi, nieskażonej pędem wielkich miast, gdzie przyjaźń i
sąsiedzka pomoc są czymś naturalnym. Dar z Bretanii z dużym
prawdopodobieństwem nie przypadnie do gustu osobom poszukujących w książkach
dynamiki i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Jest to bowiem niespieszna opowieść,
przepełniona wspomnieniami minionych lat.
Moja ocena
7/10
____________________________________________________
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję
Oficynie Black Publishing
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
52 książki 2014
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (1,7 cm)
Okładka jest piękna,zgadzam się z Tobą w stu procentach. Ale jakoś nie widzę w tej książce czegoś dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńSkoro czujesz, że tematyka Ci nie odpowiada, to nie namawiam :)
Usuńhehe jak tylko zobaczyłam okładkę, pomyślałam dokładnie to samo, co Ty: piękna :) fabuła mnie jednak nie przekonuje i raczej po książkę nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPiękna, oj piękna... Rozumiem :)
UsuńBrzmi kusząco
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemna lektura, choć nie taka jakiej się spodziewałam. Myślałam, że to będzie dużo lżejsza historia. Sielska wieś, jakieś romantyczne perypetie itp. Mile się dałam zaskoczyć.
OdpowiedzUsuńO tak, mnie książka też zaskoczyła :) Na szczęście pozytywnie :)
UsuńOkładka piękna, a jak znajdzie się gdzieś w zasięgu mojego wzroku to sięgnę po nią :)
OdpowiedzUsuńJeśli opis fabuły Cie zachęcił to polecam :)
UsuńJeanne mnie zaintrygowała, takich literackich staruszek nigdy za wiele! ;) Ja to w ogóle lubię czytać o tego rodzaju kobietach, które dzieli wszystko, ale łączy przyjaźń. ;) Zawsze mnie to wzrusza.
OdpowiedzUsuńOj wierz mi, że był moment, w którym i łezka w oku się zakręciła :)
UsuńZgadzam się w 100% co do okładki :) Marzy mi się także wyjazd na urlop do takiej francuskiej malowniczej wioski.. może kiedyś się uda :)
OdpowiedzUsuńP.S. W ostatniej linijce powinno być chyba "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (1,7 m)", a nie "cm". :)
Taka wioska, odcięta od świata musi być świetnym miejscem do czytania książek, nie sądzisz? :)
UsuńInformacja przy wyzwaniu jest w porządku. Wartości podane przy kolejnych książkach odpowiadają ich grubości, które następnie będą sumowane :)
W takim wypadku przepraszam za zwrócenie uwagi :)
OdpowiedzUsuńEee tam, nie ma za co przepraszać ;)
UsuńAle się cieszę, że mam już tę książkę w domu. Niebawem się za nią zabieram.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jakie wrażenie zrobi na Tobie :)
UsuńZachęcają mnie wspomnienia autorki.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNiestety dalej uważam, ze ksiazka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie namawiam, jeśli czujesz, że książka mogłaby Ci się nie spodobać :)
UsuńCiekawa recenzja. A okładka rzeczywiście piękna ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńblack publishing charakteryzuje się tym, że ich książki może i są nieśpieszne i spokojne, ale zawierają w sobie ogromne pokłady emocji. uwielbiam ich tytuły!
OdpowiedzUsuńO tak, dobrze to ujęłaś :) Do tej pory zawiodłam się tylko na jednej pozycji :)
UsuńJestem na tak po Twojej recenzji :)
OdpowiedzUsuńMnie też okładka ogromnie się podoba, treść jest również zachęcająca- trzeba poszukać książki.
OdpowiedzUsuń