Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: kwiecień 2014
Liczba stron: 192
Format: 215 x 231 mm
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7924-155-2
Big-Beat ze względu na poruszaną tematykę był jedną z niewielu wydanych
w tym roku pozycji, którą po prostu musiałam mieć na swojej półce. Muzyka, jak już
pewnie wiecie, stanowi bardzo ważną część mojego życia i towarzyszy mi, w
mniejszym lub większym stopniu, każdego dnia. Do tej pory miałam okazję czytać
pozycje o konkretnych wykonawcach i zespołach, ale nigdy o całym stylu
muzycznym, dlatego też lektura tej książki była dla mnie tak istotna.
Autorem niniejszej publikacji
jest Marek Karewicz, wybitny polski fotografik, specjalizujący się w zdjęciach
artystów jazzowych i rockowych, autor wielu okładek płyt polskich wykonawców. Dane
dostępne w sieci mówią o 1500 okładkach płyt zaprojektowanych przez Marka
Karewicza i 2 milionach negatywów zgromadzonych w archiwum artysty. Big-Beat jest zapisem wspomnień autora,
które zebrał i opracował Marcin Jacobson, postać znana w muzycznych kręgach. We
wstępie pisze: Spisane w tej książce
opowieści słyszałem wielokrotnie. Obserwowałem, jak ewoluują, nabierają barw,
obrastają w nowe szczegóły. To naturalna konsekwencja upływającego czasu i
wybiórczych cech ludzkiej pamięci, a nie złośliwości, o którą pewnie kilku go (Karewicza) dzisiaj posądzi. Starałem się odtworzyć te
jego opowiadania w wersji maksymalnie zbliżonej do tych, jakie funkcjonowały w
czasach, gdy powstały. [1] Wyboru zdjęć, które pojawiły się na kartach
albumu dokonał mr makowski.
Marek Karewicz rozpoczyna swoją opowieść od opisu jego dzieciństwa i lat młodości, które upłynęły pod znakiem fascynacji muzyką, ukochanym przez autora jazzem. Marzenia o karierze muzyka jazzowego porzucił definitywnie za namową Leopolda Tyrmanda, który obejrzawszy jego zdjęcia wyraźnie zaznaczył by przestał pieprzyć na trąbce i zajął się poważnie fotografią. [2] W ten sposób rozpoczęła się długoletnia kariera Marka Karewicza, która na przestrzeni lat zapewniła mu miano jednego z najlepszych na świecie fotografików muzycznych. W jego zbiorach znajdują się fotografie zarówno polskich jak i zagranicznych postaci i zespołów sceny muzycznej lat 60. i 70. ubiegłego wieku, takich jak Czerwone Gitary, Skaldowie, Karin Stanek, Czesław Niemen, Tadeusz Nalepa, Stan Borys czy The Rolling Stones.
Praca w charakterze fotografa dawała mu możliwość poznania popularnych wówczas wykonawców i nawiązania głębszych relacji, które w istocie miały miejsce. Jako naoczny świadek wielu wydarzeń polskiej sceny muzycznej, Karewicz jest źródłem wielu zaskakujących anegdotek z tamtego okresu, które na kolejnych stron publikacji przytacza. Nie o wszystkich muzykach wypowiada się pochlebnie. Niektórym zarzuca brak talentu, innym skomplikowane cechy osobowości, ale dzięki temu mamy okazję spojrzeć z nieco innej perspektywy na znanych nam wykonawców.
Marek Karewicz rozpoczyna swoją opowieść od opisu jego dzieciństwa i lat młodości, które upłynęły pod znakiem fascynacji muzyką, ukochanym przez autora jazzem. Marzenia o karierze muzyka jazzowego porzucił definitywnie za namową Leopolda Tyrmanda, który obejrzawszy jego zdjęcia wyraźnie zaznaczył by przestał pieprzyć na trąbce i zajął się poważnie fotografią. [2] W ten sposób rozpoczęła się długoletnia kariera Marka Karewicza, która na przestrzeni lat zapewniła mu miano jednego z najlepszych na świecie fotografików muzycznych. W jego zbiorach znajdują się fotografie zarówno polskich jak i zagranicznych postaci i zespołów sceny muzycznej lat 60. i 70. ubiegłego wieku, takich jak Czerwone Gitary, Skaldowie, Karin Stanek, Czesław Niemen, Tadeusz Nalepa, Stan Borys czy The Rolling Stones.
Praca w charakterze fotografa dawała mu możliwość poznania popularnych wówczas wykonawców i nawiązania głębszych relacji, które w istocie miały miejsce. Jako naoczny świadek wielu wydarzeń polskiej sceny muzycznej, Karewicz jest źródłem wielu zaskakujących anegdotek z tamtego okresu, które na kolejnych stron publikacji przytacza. Nie o wszystkich muzykach wypowiada się pochlebnie. Niektórym zarzuca brak talentu, innym skomplikowane cechy osobowości, ale dzięki temu mamy okazję spojrzeć z nieco innej perspektywy na znanych nam wykonawców.
Big-Beat to nie tylko tekst
opracowany przez Marcina Jacobsona, ale przede wszystkim piękne zdjęcia
Karewicza, będące zapisem bezpowrotnie minionych lat, które wielu z nas zna
jedynie z opowieści. W albumie pojawiają się fotografie bardzo popularne, które
z pewnością wielu z Was kojarzy, jak również te niepublikowane do tej pory. Niektórym
daleko do ideału, ale siłą tamtych zdjęć
jest nie technika, a zapis czasu. [3] Co istotne proporcja pomiędzy ilością
zdjęć i tekstu została idealnie wyważona, dzięki czemu czytelnik nie odczuwa
przesytu formy nad treścią. Wydawnictwo SQN po raz kolejny wydało dopracowaną z
detalami publikację, która stanie się niezwykle cenną pozycją w biblioteczce pasjonatów
muzyki.
Moja ocena
9/10
___________________________________________________
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Sine Qua Non
Książkę przeczytałam w ramach
wyzwań:
52 książki 2014
52 książki 2014
Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę II
Przeczytam tyle, ile ma wzrostu (2,0 cm)
Wyzwanie muzyczne
Przeczytam tyle, ile ma wzrostu (2,0 cm)
Wyzwanie muzyczne
[1] Marcin Jacobson, Marek A. Karewicz, "Big-Beat", wyd. Sine
Qua Non, 2014, s. 5
[2] Tamże, s.17.
[3] Tamże, s. 190.
Tematycznie książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńRozumiem, każdy ma swoje ulubione gatunki, po których się porusza :)
Usuń"proporcja pomiędzy ilością zdjęć i tekstu została idealnie wyważona, dzięki czemu czytelnik nie odczuwa przesytu formy nad treścią" - A to dobrze, czasami w takich pozycjach oprawa graficzna jest dopracowana, niemal na każdej stronie fotografia, a sam tekst wydaje się tłem dla tych zdjęć.
OdpowiedzUsuńTutaj zdjęcia i tekst wzajemnie się przeplatają :) Jest sporo do poczytania i do pooglądania :)
UsuńMam ją na oku już od jakiegoś czasu. Na co dzień mam styczność z muzyką dzięki mojemu mężowi ;)
OdpowiedzUsuńCzytanie tej książki sprawiło mi ogromną przyjemność :) Tobie też polecam :)
UsuńWarto poczytać na ten temat. Rozejrzę się za tą książką.
OdpowiedzUsuńKoniecznie Awiolu :)
UsuńZ wielką przyjemnością przygarnęłam tę książkę na swojej półce :)
OdpowiedzUsuńWydanie naprawdę robi wrażenie :)
UsuńZ chęcią dowiedziałabym się czegoś nowego o polskim big-beacie.
OdpowiedzUsuńkarewicz był też disco deejayem z racji kolesiostwa z niejakim franciszkiem walickim - czytaj szerzej: http://dyskoteki-deejaye-prl.blogspot.com/p/franciszek-walicki-zrodo-wszelkiego-za.html
OdpowiedzUsuń