Strony

niedziela, 30 października 2016

Uwaga wilk! i inne bajki Ezopa - Cristóbal Joannon

Ezop był jednym ze starożytnych pisarzy, którego twórczość przetrwała próbę czasu i znana jest czytelnikom na całym świecie do dziś. Źródła podają, że autor był greckim niewolnikiem żyjącym w VI w. p. n. e., niezbyt urodziwym, ale za to bardzo utalentowanym. Na przestrzeni lat jego utwory przybliżane były polskim czytelnikom przez kolejnych tłumaczy i ilustratorów. Najnowsze wydanie bajek Ezopa zostało opracowane przez znanego chilijskiego poetę, Cristóbala Joannona. 

W niniejszym zbiorze czytelnik odnajdzie zarówno najbardziej znane bajki Ezopa, jak również te mniej popularne, częściej pomijane w kolejnych opracowaniach. Wśród tych pierwszych nie mogło zabraknąć historyjek o Mrówce i koniku polnym, Żółwiu i zającu oraz Lisicy i kruku, które sama pamiętam jeszcze z lat szkolnych. Ze zdecydowaną większością zetknęłam się jednak po raz pierwszy. Bardzo spodobały mi się bajki zatytułowane kolejno Odpowiedź lwicy, Jak żółw dostał pancerz oraz Wiatr i słońce. Okazały się one nie tylko pouczające, ale również bardzo zabawne.

Bajki Ezopa najlepiej dawkować sobie w małych porcjach, po jednej lub dwie na raz. W ten sposób zyskamy czas na chwilę refleksji nad przeczytanym tekstem. Autor w krótkich historyjkach piętnuje bowiem takie cechy człowieka jak chciwość, zachłanność, pychę, przebiegłość, lekkomyślność. Jego bohaterami w większości są zwierzęta obdarzone ludzkimi cechami, przez co kolejne bajki wydają się być lekkie i przyjemne w odbiorze również dla najmłodszych czytelników.

czwartek, 20 października 2016

Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął - Jonas Jonasson

Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął to książka, która chodziła za mną od dawna. Zachęcały mnie do niej kolejne opinie mówiące o sporej dawce humoru zawartej między jej stronami. Powieść szwedzkiego pisarza zabrałam na tegoroczny urlop, gdyż liczyłam na lekką i przyjemną lekturę. Okazuje się, że było to bardzo dobre posunięcie.

Allan Karlsson od kilku lat przebywa w domu spokojnej starości. Jak na osobę, która niebawem będzie miała okazję zdmuchnąć aż sto świeczek na swoim urodzinowym torcie, mężczyzna ma się całkiem dobrze. Co prawda dokuczają mu te, czy inne dolegliwości wieku starczego, ale nie przeszkadza mu to zupełnie w przekomarzaniu się z personelem zakładu, zwłaszcza ze srogą siostrą Alice. W dniu swoich setnych urodzin Allan postanawia zakpić z mających się pojawić na jego przyjęciu gości. Stulatek wyskakuje przez okno i wyrusza w ostatnią w swoim życiu podróż.

Czując na plecach oddech siostry Alice, Allan dociera na miejscowy dworzec. W oczekiwaniu na przyjazd wybranego autobusu mężczyzna zostaje poproszony o dopilnowanie walizki jednego z podróżnych. Kilka minut później, w myśl zasady "raz się żyje", stulatek wsiada ze wspomnianym bagażem do autobusu. Niebawem okazuje się, że walizka zawiera niezwykle cenną przesyłkę, a jej właściciel rusza w pogoń za Allanem. Tymczasem główny bohater powieści wysiada na przypadkowo wybranym przystanku, gdzie poznaje Juliusa, miejscowego oszusta, zbyt często zaglądającego do kieliszka. Mężczyźni szybko znajdują wspólny język i wyruszają w dalszą podróż. Po piętach depczą im zarówno poszukująca Karlssona policja, jak również właściciel nieszczęsnej walizki.

sobota, 15 października 2016

Francuskie zlecenie - Anna J. Szepielak

Anna J. Szepielak to autorka, która przed laty przykuła moją uwagę Dworkiem pod Lipami. Niedługo potem rozpoczęłam przygodę z trzytomową sagą rodzinną rozgrywająca się na terenie Małopolski. Po zamknięciu ostatniej strony finałowego tomu, pt: Znów nadejdzie świt do przeczytania pozostała mi jedynie pierwsza wydana przez autorkę powieść. Francuskie zlecenie jest debiutancką książką Anny J. Szepielak, choć w pierwszym wydaniu ukazała się ona pod tytułem Zamówienie z Francji. 

Ewa na co dzień zajmuje się profesjonalną fotografią. Introwertyczna natura kobiety oraz brak wiary we własne możliwości sprawiają jednak, że kolejne ciekawe zlecenia zostają przydzielone jej współpracownikom. Ewa nie kryje więc swojego zdumienia, gdy w nieco niecodziennych okolicznościach zostaje poinformowana o możliwości wyjazdu do Francji i zrobienia na miejscu sesji fotograficznej pewnej kwiaciarni. Kobieta rzuca wszystkie bieżące zobowiązania i czym prędzej rusza do słonecznej Prowansji.

Na miejscu Ewa poznaje niezwykłą rodzinę o polskich korzeniach, która wyraźnie ceni sobie przywiązanie do tradycji. Najstarszą osobą w familii, zamieszkującej na terenie wielopokoleniowej posiadłości, jest pani Konstancja, która swoje przeżyła i nie kryje się z uprzedzeniami do obecnie panującej mody i zwyczajów. Za nic ma starania swojej przyszłej spadkobierczyni, Elizy, która próbuje wprowadzić nieco nowoczesności nie tylko za murami posiadłości, ale również do rodzinnego biznesu. Ewa z miejsca zyskuje sympatię domowników i niemal bez chwili oddechu zabiera się do tworzenia fotograficznego reportażu. Spokoju nie dają jej jednak niezwykłe sny, które wydają się mieć coś wspólnego z miejscem, w którym obecnie przebywa.

środa, 12 października 2016

Szopięta - Ewa Kozyra-Pawlak

Rynek książki dziecięcej pęka w szwach. Regały uginają się pod ciężarem bogato ilustrowanych i kolorowych książeczek, które cieszą nie tylko dzieci, ale również dorosłych. Stojąc przed tak ogromnym wyborem, sama niejednokrotnie mam mętlik w głowie. Rzadko kiedy potrafię podjąć szybką decyzję i wybrać tę jedną jedyną książeczkę, którą właśnie chcę kupić Synkowi. W wyborze kolejnych pozycji pomaga mi śledzenie nowości i zapowiedzi wydawniczych, a także przeglądanie blogów rodziców czytających swoim dzieciom. W ten sposób już kilkukrotnie udało mi się wyłowić ciekawą pozycję. Dziś przedstawię Wam kolejną wartą uwagi propozycję od Naszej Księgarni, a mianowicie Szopięta Ewy Kozyry-Pawlak. 

Szopięta opowiadają małym czytelnikom o pewnej rodzinie szopów. Zajęci obowiązkami domowymi rodzice nie poświęcają wystarczającej ilości czasu swoim pociechom. Wciąż piorą zabrudzone ubrania i są głusi na częste prośby dzieci o wspólną zabawę. Szopięta praczęta z kolei mają coraz śmielsze pomysły na kolejne zabawy. Pewnego razu dochodzi do nieprzyjemnej sytuacji, która sprawi, że rodzice przejrzą na oczy i zaczną dbać o to, co naprawdę ważne w ich życiu, o wzajemne relacje z dziećmi.

W Szopiętach w oczy rzucają się przede wszystkim rewelacyjne ilustracje stworzone przy użyciu filcowych i materiałowych wyszywanek. Dla mnie to prawdziwe mistrzostwo! Od razu skojarzyły mi się one z tworzonymi w szkole podstawowej wycinankami i różnego rodzaju kolażami, których wykonanie wymaga od dziecka sporej wyobraźni i kreatywności. Ilustracje są dopracowane w szczegółach i kolorowe, przez co z pewnością zachwycą małych czytelników. Ciekawym rozwiązaniem okazało się również zastosowanie dużych i wyraźnych liter, które z powodzeniem mogą służyć starszym dzieciom do nauki czytania.

niedziela, 9 października 2016

English Matters 60/2016

Okłada bieżącego numeru English Matters w żaden sposób nie kojarzy się z tym, co mamy dziś za oknem. Słoneczna i zdecydowanie egzotyczna Australia marzy się niejednemu miłośnikowi podróży, zwłaszcza w takie pochmurne i deszczowe dni jak dziś. Zobaczcie sami o czym jeszcze poczytacie w najnowszym wydaniu magazynu dla osób uczących się języka angielskiego na poziomie średniozaawansowanym. Jak zwykle jest w czym wybierać.

Na początek w dziale People and Lifestyle gorący w ostatnim czasie w mediach temat, czyli aborcja. W stosunkowo krótkim artykule przedstawiono stanowiska zarówno zwolenników, jak i przeciwników kontrowersyjnego zabiegu, a także nakreślono historię trwającego między nimi od lat sporu. 

Następnie w rubryce Culture przechodzimy do tekstu o hucznie obchodzonych za oceanem świętach. Wśród wymienionych nie mogło oczywiście zabraknąć Thanksgiving Day, czyli święta dziękczynienia oraz oczywiście zbliżającego się wielkimi krokami halloween. Zaskoczeniem był dla mnie natomiast fakt, że Amerykanie obchodzą dzień św. Patryka, który dotąd kojarzył mi się tylko z zieloną Irlandią.

London Actually to kolejny bardzo fajny tekst z działu Culture. Od lat stolica Wielkiej Brytanii jest inspiracją dla wielu twórców, zarówno filmowców, jak i muzyków. W tekście nie pominięto oczywiście kultowej serii o Jamesie Bondzie oraz filmów z Hugh Grantem w roli głównej. Wśród utworów muzycznych wspomniano między innymi London Calling The Clash oraz West End Girls The Pet Shop Boys.

piątek, 7 października 2016

Maleńka Dorrit - Charles Dickens

Muszę się Wam do czegoś przyznać. Jeszcze do niedawna nie miałam pojęcia o istnieniu tej książki. Sam Dickens jest mi oczywiście znany, głównie za sprawą ekranizacji jego najgłośniejszych powieści, czyli Oliviera Twista, Dawida Copperfielda oraz znanej chyba wszystkim i przypominanej każdego roku Opowieści wigilijnej. Doceniam więc ideę wydawnictwa MG, które od lat z powodzeniem przypomina czytelnikom kolejne tytuły znanych pisarzy w nowych wydaniach. Jest to wspaniała okazja do zapoznania się z książkami, po które do tej pory, z tych czy innych względów, nie mieliśmy okazji sięgnąć.

Amy Dorrit przyszła na świat za murami więzienia Marshalsea, gdzie wyrok za długi odsiaduje jej ojciec. Z czasem drobna z postury dziewczyna zwana "Maleńką Dorrit" stała się ulubienicą więźniów oraz personelu zakładu. Amy jest dobrym duchem tego miejsca. Każdą napotkana przez nią osoba może liczyć na jej promienny uśmiech oraz kilka słów pocieszenia. Dziewczyna z oddaniem troszczy się o ojca oraz starsze rodzeństwo, nie myśląc przy tym o swoich marzeniach i pragnieniach. Każdego dnia udaje się do domu pani Clennam, gdzie szyciem zarabia na utrzymanie najbliższych. Pewnego dnia w domu pracodawczyni spotyka jej syna, Arthura Clennama. Mężczyzna właśnie wrócił w rodzinne strony po dwudziestoletnim pobycie za granicą i pragnie rozwikłać tajemniczą wiadomość, którą na łożu śmierci powierzył mu jego ojciec.

XIX-wieczny Londyn widziany oczami Dickensa to miejsce ponure i zaniedbane. Ciemne, skąpane w gęstej mgle zaułki zamieszkiwane przez nieciekawe towarzystwo nie zachęcają bynajmniej do spacerów, zwłaszcza po zmroku. Na nieroztropnych przechodniów tuż za rogiem czekają drobni przestępcy i złodzieje, którzy zacierają ręce na widok możliwych zdobyczy. Do miasta przybywają zagraniczni podróżni załatwiający tutaj szemrane interesy. Również za murami więzienia Marshalsea panują niepisane reguły, do których dostosowują się nowo przybyli skazani. Miejsce to rozwesela jednak postać uczynnej i pogodnej Maleńkiej Dorrit.

środa, 5 października 2016

Shantaram - Gregory David Roberts

Shantaram to książka, o której przy okazji wznowienia zrobiło się bardzo głośno. Jedni polecają, inni odradzają, a jeszcze inni mają mieszane odczucia po zakończonej lekturze, czemu dają wyraz w swoich recenzjach. Osobiście bardzo lubię sięgać po takie zbierające różne opinie książki, by móc sobie wyrobić własne zdanie na ich temat. 

Shantaram stanowi zapis wspomnień autora z kilkuletniego pobytu w Indiach. Już na pierwszej stronie powieści odnajdziemy kilka słów odnoszących się do jego niezwykle bogatego życiorysu: Moja historia jest długa i pełna różnych zwrotów. Byłem rewolucjonistą, który zgubił ideały w heroinie, filozofem, który utracił moralność w zbrodni, i poetą, którego dusza przepadła w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Kiedy uciekłem z tego więzienia przez frontowy mur, pomiędzy dwiema wieżyczkami wartowników, stałem się w moim kraju najbardziej poszukiwanym człowiekiem(...). Szmuglowałem broń i inne towary, byłem fałszerzem. Na trzech kontynentach trzymano mnie w kajdanach, bito, dźgano, głodzono. Poszedłem na wojnę. Zdobywałem działa wroga. I przeżyłem, a ludzie wokół mnie zginęli[1].

Historia przedstawiona w książce rozpoczyna się od dnia przylotu głównego bohatera i alter ego Gregory'ego Davida Robertsa do Bombaju, miasta pełnego kontrastów, które zapewnia anonimowość licznym zbiegom z różnych części świata. Już pierwszego dnia pobytu w tętniącej życiem metropolii bohater książki poznaje pozytywnie nastawionego do życia i mówiącego łamaną angielszczyzną Prabakera, który odtąd będzie mu towarzyszyć w odkrywaniu tajemnic Bombaju oraz tajemniczą i nieziemsko piękną kobietę, za którą podążać będą jego myśli. Szczęście dało mi karty, które doprowadziły mnie do Karli Saaranem. I zacząłem grać tymi kartami od pierwszego spojrzenia w jej zielone oczy. Tak więc ta historia zaczyna się jak wszystkie inne - od kobiety, miasta i odrobiny szczęścia[2].