Tytuł oryginału: Casting Off
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: październik 2011
Liczba stron: 416
Oprawa: broszurowa
ISBN: 978-83-10-11959-9
Piękna, klimatyczna i niezwykle urokliwa okładka to bez dwóch zdań wielki atut tej książki. W połączeniu z intrygującym, zagadkowym tytułem nie pozwala przejść obok niej obojętnie. Jednak w moim przypadku to nie okładka i tytuł przykuły moją uwagę, a miejsce akcji. Mowa o niewielkich wyspach u zachodnich wybrzeży Irlandii - Wyspach Aran, które miałam przyjemność podziwiać (niestety tylko) z lądu, a przez lekturę tej książki chciałam dowiedzieć się o nich czegoś więcej i poczuć ich wewnętrzny, niepowtarzalny klimat.
Główna bohaterka książki, Rebecca wraz z sześcioletnią córką
- Rowan przybywa na niewielką wyspę u zachodnich wybrzeży Irlandii. Z
wykształcenia archeolog tkanin, pragnie napisać książkę o niezwykłych swetrach wytwarzanych przez miejscowe
kobiety. Ganseje- bo o nich mowa w swoich wzorach i splotach zawierają historie
osób, które je noszą, mówią o cechach ich osobowości, charakterze, temperamencie,
nie pomijając przy tym najważniejszych wydarzeń z ich życia. Rebecca już pierwszego
dnia pobytu na wyspie zostaje życzliwie przyjęta przez miejscową ludność.
Zaskakuje ją otwartość, szczerość i chęć niesienia pomocy obecne w każdym
mieszkańcu tej maleńkiej wyspy. Praca nad książką to jednak nie jedyny powód
przybycia Rebecci do Irlandii. Kobieta pragnie pozostawić za sobą wspomnienia o
toksycznym związku z ojcem jej córki i rozpocząć swoje życie na nowo. Czy jej
się to uda i jakie znaczenie w całej historii odegra Sean - miejscowy,
zgorzkniały rybak? Tego dowiecie się z lektury książki.
Tym co za zasługuje na uwagę jest pięknie utworzone tło pod
mające miejsce na wyspie wydarzenia. Autorka nie szczędzi rozbudowanych,
zapierających dech w piersiach opisów przyrody i krajobrazów. Świetnie oddaje
klimat maleńkiej wyspy, zżytej ze sobą nielicznej społeczności rybackiej, dla
której wytwarzanie swetrów jest czymś więcej niż tylko sposobem na życie. Zwraca
uwagę na zależność mieszkańców od sił przyrody, od oceanu, który jest ich
głównym żywicielem. Podkreśla wartość tradycji przekazywanej z pokolenia na
pokolenie, zarówno tej związanej z wyrobem swetrów, jak i dotyczącej połowów ryb. To właśnie atmosfera
panująca na wyspie rekompensuje czytelnikowi niedociągnięcia autorki, których jest
niestety sporo.
Jest to powieść pełna bólu i cierpienia, ale też dająca
iskierkę nadziei na lepsze jutro, na odnalezienie szczęścia, którego każdy z
nas pragnie i uparcie poszukuje. Podkreśla siłę drzemiącą w przyjaźni, miłości
oraz przebaczeniu, które niejednokrotnie jest furtką do rozpoczęcia życia na
nowo, do pozostawienia nieprzyjemnych wspomnień daleko za sobą.
„Irlandzki sweter” nie jest utworem, który czyta się z
zapartym tchem, z wypiekami na twarzy, ale może być ciekawą pozycją dla miłośników
powieści obyczajowych, bo to właśnie do nich, moim zdaniem, kierowana jest ta
powieść.
Moja ocena
6/10
____________________________________________________
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Nasza Księgarnia
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:
- 52 książki
Ostatnio mam za wiele obyczajowych książek, ale do listy ją dodam. Kiedyś z pewnością doczeka swojej kolejki ;)
OdpowiedzUsuńTak, jestem miłosniczka obyczajówek, i mysle, ze mi sie bardoz spodoba :)
OdpowiedzUsuńPolecasz coś ciekawego?:)
UsuńKsiążka wydaje się lekka i przyjemna. Może się skuszę za jakiś czas;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Lubię od czasu do czasu poczytać coś lekkiego i niezobowiązującego. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się w szczególności opis krajobrazów , ale pisanie książki o swetrach to też ciekawy motyw, bynajmniej oryginalny, bo nie spotkałam się jeszcze z takim :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPomysł jak najbardziej oryginalny:)
UsuńJeśli tylko będę miała okazję na pewno przeczytam:)
OdpowiedzUsuńJej, naprawdę dużo czytałam o tej książce i z chęcią bym po nią sięgnęła. Niestety w najbliższym czasie nie mam okazji do wycieczki w stronę mojej ulubionej księgarni z wiadomych przyczyn (które zna pewnie każdy mól książkowy :-]).
OdpowiedzUsuńKiedyś z pewnością.
Pozdrawiam i zapraszam: im-bookworm.blogspot.com
Ja jestem właśnie z tych, którym klimat urokliwej wysepki może zrekompensować wszelkie braki fabularne. :D
OdpowiedzUsuńAle czy to tak do końca moje klimaty, tego nie jestem pewna.
Idealna książka na obecną deszczową pogodę :)
OdpowiedzUsuńBrzmi wspaniale :). Uwielbiam rozbudowane opisy przyrody, a tym bardziej z odległych miejsc. Sama fabuła prezentuje się zaś nadzwyczaj cieplutko - w sam raz na jesień ;). Na pewno zerknę :).
OdpowiedzUsuń