Do tej pory posiadałam jedynie mgliste pojęcie o Podróżach Guliwera pochodzące jeszcze z okresu dzieciństwa i pewnego animowanego filmu. W tamtym czasie na moją wyobraźnię mocno oddziaływały przygody podróżnika, który przez przypadek trafił do kraju Liliputów, po czym nagle znalazł się wśród olbrzymów. Gdy dowiedziałam się planowanym wydaniu tych pochodzących z XVIII wieku opowieści postanowiłam wreszcie przyjrzeć się im bliżej, tym bardziej, że ich wartość docenił sam George Orwell.
Lemuel Guliwer otrzymał staranne wykształcenie medyczne pozwalające mu na podjęcie pracy w charakterze chirurga okrętowego. Podczas jednej z morskich wypraw dochodzi do załamania pogody, skutkiem czego młody podróżnik przybija do kraju zwanego Liliputem. Zamieszkują go niewielkich rozmiarów ludzie, którzy początkowo przerażeni są rzeczywistymi rozmiarami Guliwera, niedługo potem proszą go jednak o wyświadczenie pewnej przysługi. Kilkuletni pobyt w Lilipucie jest zaledwie początkiem przygód podróżnika, który w niedługim czasie trafia też do kraju olbrzymów, na latającą wyspę oraz do krainy zamieszkiwanej przez obdarzone przenikliwym umysłem konie. Każda z odbytych wypraw jest dla Guliwera cennym doświadczeniem, pozwalającym mu spojrzeć na rzeczywistość z zupełnie innej perspektywy.
Podróże Guliwera to powieść mocno oddziałująca na wyobraźnię czytelnika, również dorosłego. Jonathan Swift z detalami odmalowuje kulisy pobytu Guliwera w kolejnych miejscach, opisuje mieszkańców oraz panujące zwyczaje, przybliża sytuacje będące udziałem nieco zagubionego podróżnika, dokonuje trafnych porównań. Nie szczędzi też opisów samej żeglugi, choć te momentami mogą solidnie znudzić, zwłaszcza tych spośród czytelników, którzy w książkach poszukują nieco szybszego tempa.
Na pierwszy rzut oka książka wpisuje się w gatunek powieści podróżniczej, jednak po kilku stronach czytelnik dostrzega w niej drugie dno. Bowiem to nie przygody Guliwera są tutaj najważniejsze. Na kartach owieści Jonathan Swift podejmuje śmiała krytykę ludzkości, trawiących ówczesny świat konfliktów i obowiązujących systemów politycznych. Z okrucieństwem wręcz wyolbrzymia ludzkie przywary: chciwość, zdolność do kłamstwa i prowadzenia intryg, oddawanie się uciechom ciała, chęc posiadania władzy, lenistwo. Najbardziej do myślenia dają rozmowy Guliwera z władcą ostatniego z odwiedzonych przez podróżnika krajów. Warto podkreślić, że książka jest również krytyką, a nawet parodią samej powieści podróżniczej jako gatunku, który zyskał w ówczesnych czasach niezwykłą popularność.
Na pierwszy rzut oka książka wpisuje się w gatunek powieści podróżniczej, jednak po kilku stronach czytelnik dostrzega w niej drugie dno. Bowiem to nie przygody Guliwera są tutaj najważniejsze. Na kartach owieści Jonathan Swift podejmuje śmiała krytykę ludzkości, trawiących ówczesny świat konfliktów i obowiązujących systemów politycznych. Z okrucieństwem wręcz wyolbrzymia ludzkie przywary: chciwość, zdolność do kłamstwa i prowadzenia intryg, oddawanie się uciechom ciała, chęc posiadania władzy, lenistwo. Najbardziej do myślenia dają rozmowy Guliwera z władcą ostatniego z odwiedzonych przez podróżnika krajów. Warto podkreślić, że książka jest również krytyką, a nawet parodią samej powieści podróżniczej jako gatunku, który zyskał w ówczesnych czasach niezwykłą popularność.
Doceniam wartość Podróży Guliwera i naprawdę cieszę się, że miałam okazję przeczytać ten znany utwór oraz zapoznać się ze spostrzeżeniami autora. Nie ukrywam jednak, że lektura książki sprawiła mi trochę trudności. Język powieści jest raczej przestarzały, przez co czytałam ją naprawdę długo, momentami nie odczuwając pojawiającej się zwykle przyjemności z obcowania ze słowem pisanym. Nie potrafiłam też do końca odnaleźć się we wszystkich omawianych zagadnieniach. Moim zdaniem w kilku miejscach nie zaszkodziłoby dodanie przypisów objaśniających mniej zrozumiałe kwestie.
______________________________
Tytuł oryginału: Guliver's Travels
Wydawnictwo: MG
Data wydania: luty 2017
Liczba stron: 272
Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem MG.
Przyznam, że nie byłam za dziecka fanką Guliwera, bo wydawało mi się, że to historia kierowana głownie do chłopców. Po latach chętnie wrócę do tej historii.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, w końcu klasyka :)
OdpowiedzUsuń