Strony

piątek, 2 sierpnia 2013

Mój Irak - Wojciech Hajnus


Wydawnictwo: Zysk i S-ka     
Data wydania: 2009    
Liczba stron: 208    
Format: 145 x 205 mm    
Oprawa: broszurowa    
ISBN: 978-83-7506-314-1




„Mój Irak” to kolejna w ostatnim czasie książka, która pozytywnie mnie zaskoczyła. Daleka od medialnego szumu i promocji okazała się lekturą bogatą w treść i towarzyszące jej emocje. Wydana nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka w ramach serii „Człowiek poznaje świat” stanowi zapis wspomnień autora z pobytu na misji pokojowej w Iraku w 2003 roku, podczas pierwszej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Wojciech Hajnus podczas misji pełnił służbę na stanowisku specjalisty ds. telekomunikacji i mediów w GST (Governorate Support Team), Grupie Wsparcia Władz Prowincji w Karbali.

Książka została podzielona przez autora na dwie główne części. Pierwsza z nich to relacja z pobytu w Iraku, utrzymana w formie dziennika. Styl jakim posługuje się uczestnik misji pokojowej jest zwięzły, miejscami dobitny, co dodaje realizmu relacji z obszaru ogarniętego wojną. W swoich wspomnieniach autor ukazuje trudy aklimatyzacji polskiej misji pokojowej. Zwraca uwagę na organizację, a w zasadzie dezorganizację zwierzchników ulokowanych na miejscu jak i tych kontrolujących sytuację z naszego kraju. Dostrzega otaczające misję absurdy. Autor wskazuje także na trudną sytuację panującą w grupie ludzi wysłanych z Polski, którzy z każdym dniem coraz bardziej tęsknią za ojczyzną i postawionymi w niej rodzinami, jak również na dwulicowość otaczających ich miejscowych. Jednego dnia są oni przyjaciółmi Polaków, drugiego ich zaciętymi wrogami. Co by tutaj dużo mówić, w tej wojnie Polacy pełnili rolę okupantów, więc czasem trudno się dziwić Irakijczykom. Pomocą w przeżyciu trudnych chwil w obcym kraju okazało się zaangażowanie w niesienie pomocy potrzebującym. Autor wiele poświęcił projektowi odbudowy łączności i mediów w okupowanym kraju.

W drugiej części autor dokonuje podsumowania konfliktu na Bliskim Wschodzie w oparciu o dostępne publikacje. Śledzi kolejne jego etapy aż do chwili obecnej. Posługuje się prostą terminologią, która pozwala zrozumieć sedno sprawy. We wstępie autor podaje niewiarygodne dane: „Koszty tej wojny są ogromne, tygodniowy koszt operacji irackiej to około 2,5 miliarda dolarów. Pentagon oficjalnie przyznaje, że do końca 2007 roku kosztowała 406 miliardów dolarów. Oprócz oficjalnych szacunków często słychać głosy, że wojna w Iraku jest jeszcze bardziej kosztowna. Joseph E. Stiglitz, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii (2001), główny ekonomista w Banku Światowym obliczył, że kosztowała Amerykanów już ponad 3 biliony dolarów, drugie tyle zapłaciła reszta świata”. 

Na uwagę zasługuje bardzo ładne wydanie książki. Dobrej jakości papier oraz liczne fotografie pozytywnie wpływają na jej odbiór. Niestety  posiada ona również minusy, a w zasadzie jeden duży. Liczne skróty wojskowe, zrozumiałe jedynie dla osób zainteresowanych tematem utrudniają czytanie i zrozumienie treści. W tym przypadku przydatne rozwiązanie mógłby stanowić słowniczek lub zamieszczone poniżej przypisy. Nie wiem czy jest to niedopatrzenie autora czy wydawnictwa, ale można było zwrócić na to uwagę.

Podsumowując, cieszę się, że książka wpadła w moje ręce. Dzięki relacji autora mogłam poczuć namiastkę atmosfery panującej w Iraku w czasie chaosu i bezprawia, a także poznać obawy towarzyszące ludziom wysłanym do tak dalekiego i odmiennego kraju z misją pokojową. Serdecznie polecam.



Moja ocena
7/10


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
  • 52 ksiązki
  • Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
  • Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę
  • Z literą w tle 
  • Z półki

8 komentarzy:

  1. Chcialabym poznac ta atmosfere o jakiej piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest nieco inna od tej przedstawionej w obyczajówkach z miejscem akcji na Bliskim Wschodzie.

      Usuń
  2. Ciekawa pozycja, z chęcią bym przeczytała:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zajmująca książka.Mam nadzieję kiedyś przeczytać.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogromnie mnie wkurzają książki z fachową terminologią, która nie jest wyjaśniona. Stworzenie słowniczka chyba nie jest takie trudne, a jakby nie było - zwiększa szansę, że książka trafi do większej liczby osób, niż tylko wąskiego grona osób dobrze obeznanych z tematem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się z Tobą zgadzam. Zastanawia mnie czyje to jest niedopatrzenie.

      Usuń

Dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze:)
Zapraszam do dyskusji:)