Tytuł oryginału: Africa Trek 1. 14000 kilometres dans les pas de l'homme
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: lipiec 2011
Liczba stron: 496
Format: 145 x 205 mm
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-7506-455-1
Współczesne media niemal każdego dnia informują nas o niezwykłych wyczynach, będących udziałem ludzi oddanych swojej pasji. Jeszcze kilka miesięcy temu nasze oczy zwrócone były w kierunku skaczącego z ponad 38 tysięcy metrów Felixa Baumgartera. Nie wszystkie próby pokonania własnych ograniczeń cieszą się jednak tak dużą popularnością i zainteresowaniem mediów. Ostatnio zaskoczył mnie na przykład pan Aleksander Doba, który kajakiem przepłynął Atlantyk. Trasa liczyła 4500 mil morskich i wiodła od portu w Lizbonie do Canaveral na Florydzie. Niesamowite przedsięwzięcie. Dlaczego o tym wspominam? A no dlatego, że autorzy recenzowanej dzisiaj publikacji, Sonia i Alexandre Poussin, swoim wyczynem idealnie pasują do wspomnianych wyżej postaci.
Para francuskich podróżników obrała sobie za cel przemierzenie kontynentu afrykańskiego pieszo, beż żadnego podążającego za nimi wsparcia. Ich główną ideą stała się chęć odtworzenia pierwszej podróży człowieka, który opuścił kolebkę ludzkości, aby dotrzeć do wszystkich zakątków globu[1]. Ponadto Sonia i Alexandre pragnęli wędrować w sercu dzisiejszej Afryki, dzieląc dolę Afrykanów[2], zatrzymując się w ich domostwach na zasłużony po całym dniu marszu odpoczynek, wysłuchiwać ich opowieści, poznawać ich troski i zmartwienia, dzielić z nimi chwile radości. Początkiem ich przygody życia, jak sami nazywają tę wyprawę, był Przylądek Dobrej Nadziei, skąd wyruszyli dokładnie 1 stycznia 2001 roku, końcem zaś oddalone o 14 tysięcy kilometrów Jezioro Tyberiadzkie. Afryka trek. Od Przylądka Dobrej Nadziei do Kilimandżaro to pierwsza z dwóch części relacji z tej niezwykłej wędrówki.
Decydując się na samotną wędrówkę przez kontynent afrykański Sonia i Alexandre Poussin byli świadomi czekających na nich niebezpieczeństw i niedogodności, nie zdołali jednak przewidzieć nawet znikomej części z tego, czego doświadczyli w rzeczywistości. Już na samym początku wyprawy zmuszeni byli zredukować przygotowany przez nich bagaż i pozbyć się rzeczy, których noszenie w dalszej perspektywie mogło się okazać bezsensowne. Z czasem swoje potrzeby zmniejszyli do bezwzględnego minimum, zadowalając się przeciętą na pół karimatą i szczoteczkami do zębów pozbawionymi rączek. Zaskoczenie spotkało ich również ze strony napotykanych w trakcie wędrówki ludzi. Jedni z nich byli bardzo uprzejmi i gościnni, zainteresowani istotą ich wędrówki, inni zaś prześcigali się w rzucaniu w ich kierunku wyszukanymi wyzwiskami. Jak się okazuje w wielu miejscach Afryki obecność białego człowieka w dalszym ciągu wzbudza niechęć, a nawet wrogość. Bezcenne dla strudzonych wędrowców okazały się jednak choćby takie gesty, jak podarowanie dwóch puszek coli przez wyprzedzających ich na drodze kierowców.
Piesza przeprawa przez Afrykę to nie tylko okazja do spotkania ludzi i zapoznania się z ich kulturą oraz trawiącymi ich kraje bolączkami, ale również okazja do zobaczenia niezwykłych miejsc, które rzadko goszczą w katalogach biur podróży. Wielogodzinna wędrówka sprzyja także wyciszeniu i rozmyślaniom nad sensem życia. Dla Soni i Alexandra kilkumiesięczna nieobecność w domu stanowiła w pewnym stopniu próbę ich związku i łączących ich relacji. Ich determinacja, pomimo pojawiających się chwil zwątpienia, zasługuje w moich oczach na podziw i uznanie.
Afryka trek. Od Przylądka Dobrej Nadziei do Kilimandżaro przypomina swoją formą dziennik, jednak znajdują się w niej również przemyślenia podróżników na temat odwiedzanych miejsc. Tym sposobem czytelnik dowiaduje się trochę na temat polityki afrykańskich państw, trawiących kontynent chorób, czy nie zawsze trafionej pomocy humanitarnej. Pozycję tę polecam szczególnie miłośnikom literatury podróżniczej oraz tym, którzy nie mają oporów przed opuszczaniem wygodnych czterech ścian i wyruszaniem w nieznane.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: 20 książek na jesień; 52 książki 2015; Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,8 cm);
[1] Sonia Poussin, Alexandre Poussin, "Afryka trek. Od Przylądka Dobrej Nadziei do Kilimandżaro", wyd. Zysk i S-ka, 2011, s. 11.
[2] Tamże, s. 12.
Czytałam, super książka. Mam też drugi tom, czeka na stosiku już niemal rok, muszę w końcu sięgnąć po dalsze przygody rodziny Poussin :)
OdpowiedzUsuńO książce nie słyszałam, ale teraz zimą z chęcią wybrała bym się z nią w podróż :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Po książki podróżnicze zawsze chętnie sięgam. Może się skuszę na tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzytałam któryś tom, ale już nie pamiętam który. :/
OdpowiedzUsuńMuszę sobie kiedyś odświeżyć lekturę.