Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: kwiecień 2013
Liczba stron: 320
Format: 210 x 135 mm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-63387-95-2
Problemy trawiące kontynent afrykański znane są nie od dziś.
Są one częstym tematem programów telewizyjnych, filmów, książek, spotów
reklamowych oraz artykułów zamieszczanych w różnorodnych czasopismach. Co i
rusz organizowane są zbiórki pieniędzy na budowę szkoły, szpitala, kościoła,
świetlicy czy coraz modniejsze ostatnio, wykopanie studni. Zaangażowane są w to
instytucje świeckie jak i te religijne, które poza pomocą materialną niosą potrzebującym pomoc duchową. W różnych
państwach Afryki ulokowane są zastępy wolontariuszy i misjonarzy, którzy
próbują zmienić świadomość i warunki bytowe rdzennych mieszkańców.
Czy zatem warto jeszcze sięgać po książki traktujące o
bolączkach Czarnego Lądu? Odpowiedź brzmi: WARTO! Przekonałam się o tym dobitnie
sięgając po niezwykle ciekawy reportaż Adama Leszczyńskiego, wydanego nakładem
Wydawnictwa Wielka Litera. Autor to dziennikarz, reporter, publicysta „Gazety
Wyborczej”, historyk oraz adiunkt w Instytucie Studiów Politycznych PAN.
„Zbawcy mórz” to zbiór dwunastu reportaży, w których autor
próbuje odpowiedzieć na pytanie o przyczyny skrajnej nędzy i społecznych
patologii trawiących Afrykę. Autor przemierza Czarny Ląd wzdłuż i wszerz,
odwiedzając Malawi, Ghanę, Kenię, Ugandę, RPA oraz Somalię. W każdym z tych
państw przybliża życie przeciętnego człowieka i nękające go problemy. A te są
bardzo różne, stąd też bierze się dość szeroka tematyka zawartych w książce
reportaży.
Leszczyński porusza sprawy trudne, tematy tabu. Nie boi się
opowiadać o losie nękanych lesbijek w RPA, o wszechobecnym w Afryce wyzysku
pracowników czy o sprzedawaniu własnego ciała przez kobiety mieszkające nad
Jeziorem Wiktorii. Sporo miejsca poświęca znanemu od dawna problemowi malarii
oraz AIDS, które pomimo pomocy ze strony krajów zachodnich, wciąż zbierają rok
rocznie ogromne żniwo.
Najbardziej zaciekawił mnie reportaż o afrykańskich słoniach,
które nam Europejczykom wydają się niewinnymi zwierzętami i należy je chronić,
bo przecież tak uczą nas od dziecka. Tymczasem okazuje się, że dla kenijskich
rolników to prawdziwa zmora. Słonie taranują, niszczą uprawy, niejednokrotnie
pozbawiając życia ich właścicieli. Co więcej okazują się złośliwymi i niezwykle
pamiętliwymi stworzeniami - często upatrują sobie konkretnego farmera i bez
przerwy uprzykrzają mu życie, nie zważając na stosowane przeciwko nim
przeszkody.
Autor zaserwował czytelnikom rzeczowe podejście do tematu,
poparte wielostronicową bibliografią. Przewertował dziesiątki publikacji,
przeprowadził liczne rozmowy i obserwacje. Nie tylko dokonał dogłębnej analizy
najczęściej spotykanych problemów, ale też pokusił się o znalezienie przyczyn
występujących zjawisk. Wielokrotnie przywoływał podobne sytuacje, mające
miejsce na kontynencie europejskim i drogi prowadzące do ich rozwiązania. Reportaże
Leszczyńskiego poparte są przerażającymi statystykami.
„Według szacunków organizacji pozarządowych do gwałtu
dochodzi co 17 sekund, a kobieta urodzona w RPA ma większe szanse na to, że
zostanie w ciągu swojego życia zgwałcona, niż na to, że nauczy się czytać. Co
trzecia z czterech tysięcy przepytanych przez organizację CIET (ang. Community
of Information, Empowerment and Transparency), powiedziała, że została
zgwałcona w ciągu ostatniego roku! Ponad 25 procent mężczyzn w RPA przepytanych
w innym sondażu przyznało się do zgwałcenia kogoś; połowa z nich przyznała się
do zgwałcenia więcej niż jednej osoby”.
Autor nakreśla problemy, ale też próbuje odpowiedzieć na
pytanie, dlaczego bezustanna pomoc krajów zachodnich wciąż zawodzi. Zwraca uwagę
na bezsensowność podejmowanych starań i ich krótkofalowe działanie, które tak
naprawdę nie zmienia świadomości Afrykanów i nie rokuje dobrze na przyszłość.
Wyjaśnia zasady modnego ostatnio handlu fair
trade, który chociaż szczytny w założeniach, w praktyce nie zdaje egzaminu
- większość pozyskanych funduszy pochłania niestety obszerna biurokracja. Afryka
wciąż pozostaje kontynentem absurdów, miejscem gdzie obok luksusowych apartamentów
znajdują się obszerne slumsy, gdzie niemal każdy mieszkaniec posiada telefon
komórkowy, wykorzystując go między innymi do przelewów gotówkowych, bo ta
zwyczajnie nie istnieje.
Jeśli kiedykolwiek „Zbawcy mórz” znajdą się w zasięgu
Waszego wzroku, nie zastanawiajcie się nawet przez chwilę. Śmiało zabierajcie
do domu, bo naprawdę warto ją przeczytać!
Moja ocena
8/10
_____________________________________________________
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Wielka Litera
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
- 52 książki
- Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę
Z chęcią po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się spodoba:)
UsuńNie wiedziałam, że słonie to takie złośliwe zwierzaki!!!
OdpowiedzUsuńA tak na serio, to powyższa pozycja zapowiada się niesamowicie i z wielką przyjemnością po nią sięgnę. Bardzo lubię książki, które choć troszkę przybliżają nam obraz Afryki i ludzi zamieszkujących ten kontynent:)
Książka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie:) Zawiera wiele ciekawostek i pozwala po części zrozumieć problemy nękające mieszkańców Afryki:)
UsuńZapowiada się bardzo ciekawie, chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto:)
UsuńGdyby nie Twoja recenzja nawet nie zwróciłabym uwagi na tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Coraz częściej przekonuję się, że warto sięgać po książki wokół, których nie jest tworzona medialna otoczka:) Oczywiście polecam!
UsuńTeraz nie będę się zastanawiała. Dzięki!
OdpowiedzUsuńPolecam:)
UsuńReportaże bardzo chętnie,, jednak tylko w dobrym wydaniu, a te na takie wyglądają ") Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWarto do nich zajrzeć:)
UsuńCzytałam ten reportaż jakiś czas temu i bardzo mi się podobał. Leszczyński odwalił kawał dobrej roboty:)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym tę książkę. Może poproszę o nią św. Mikołaja? :)
OdpowiedzUsuń